Wieki temu w poczuciu kronikarskiego obowiązku jęliśmy się dokumentować lokalną scenę muzyczną – powołaliśmy do życia trzy serie w zamyśle ukazujące pełen jej przekrój: Zaginieni w Akcji, Weterani i Świeża Krew. Co tu dużo gadać, dotychczas pojawił się jeden artykuł realizujący te, jak się okazało, ambitne założenia. Był to kawał dobrej, koleżeńsko-dziennikarskiej roboty, jednak niesmak pozostaje. Bo czy naprawdę tak mało tu nowego a dobrego, że aż pięć lat przyszło nam czekać na pierwszy odcinek Świeżej Krwi? Jasne – życie, praca, obowiązki, seriale i tak dalej. Ale coś w tym jest, że dopiero teraz pojawił się cios na miarę szczęnięcego Clock Machine, w którym wszyscy upatrywali materiału na gwiazdy, ale wielu powątpiewało, że dożyją wspólnie choćby drugich urodzin – tak jasna supernowa to była (dziś wiemy: dożyli, mają się dobrze. Uff!).

Mikrokosmici, jak się patrzy (fot. Arkadiusz Guguła, KSAF).

Dopiero w 2019 dostałem nowy cios, który kazał mi zasiąść za klawiaturą i pisać – doszedłem na juwenaliowy koncert AGH, na którym byłem naocznym świadkiem występu  Mikrokosmos. Owszem, był to cios złagodzony odpowiednio o czynnik wieku – nie są to aż takie kurczaczki, jakimi byli parę lat temu ww. niesubordynowani siedemnastolatkowie z CM. Jednak wzmocniony jednocześnie o wysoką jakość, której siłą rzeczy mogło brakować gimnazjalistom, a bohaterowie dzisiejszego odcinka to już jednak pełnokrwiści studenci.

Jest w nich coś z Zappy (fot. Andrzej Rusinowski, KSAF).

Studiują zatem, może nawet już pracują, ale przede wszystkim, w coraz szerszym wymiarze godzin grają funk. Jak już kiedyś wspominałem, nie są to koniecznie moje ulubione rejony, więc znajcie wagę moich słów: grają funk i to jak! (rym zamierzony, przepraszam).

Gdy rok temu widziałem ich po raz pierwszy na jednym z wielu przeglądów muzyki młodzieżowej czuć było, że coś się święci i choć było to bardzo surowe, to mieli to, czego nie miał nikt inny – siebie nawzajem. Rok później, zobaczyłem ich w końcu po raz drugi, a teraz i Wy możecie obejrzeć na zdjęciach obok relacjonujących przebieg koncertu w ramach AGH’owskich Juwenaliów (lub bezpośrednio na stronie KSAF, którzy to zdjęcia w pocie czoła robili).

Sekcja dęta również w dresach (fot. Andrzej Rusinowski, KSAF).

Przez rok Mikrokosmos zdecydowanie nabrali rumieńców, ale też okrzepli. Nic dziwnego bo po drodze zagrali swoje – kilkanaście mniejszych lub większych koncertów, z wygraną na Synestezjach na czele. Rozrośli się też o sekcję dętą – jest ich więc teraz dziewięciu (!) – ale o dziwo jeszcze bardziej zawęzili wewnętrzne więzy. Dziś jest to pełnokrwisty zespół, gdzie każdy muzyk, oprócz tego, że co najmniej bardzo dobrze ogarnia warsztat (!), zna też swoje miejsce w szeregu i czuje, że jest elementem całości. Niech za dowód posłuży tu fakt, że absolutnie wszyscy członkowie zespołu zgłosili się do naszego Tak Brzmi Miasto Inkubator i jest to jedyny ze 150 zespołów w programie, który się nam w całości wprosił na zajęcia!

Jak wiadomo, zespół jest tak dobry, jak jego perkusista. A perkusista jest tak dobry, na jakiego wygląda (fot. Arkadiusz Guguła, KSAF).

Ich juwenaliowy szoł – bo nie był to, ot, kolejny koncert – to doskonale wyreżyserowane widowisko, a zarazem feria uśmiechu i spontaniczności. Owszem, rozpoczyna się to przygotowanym, a odpalonym z playbacku intrem, ale jest w tym tyle autoironii, że chyba było to nagrywane na haju i to pięć minut przed koncertem. Zresztą, doprawdy ciężko usłyszeć ode mnie jakiekolwiek pochwalne słowa w kierunku “reżyserowanych widowisk” – teatr nie jest moim ulubionym aspektem muzyki. Lubię myśleć, że jest nim raczej prawda. Ale właśnie prawdy było tam pod dostatkiem – naturalność, żarty z siebie i do siebie. Cała wręcz oprawa krzyczała: “tacy jesteśmy! Śmieszkujemy ze wszystkiego, mamy kiczowate poczucie estetyki i ruszamy się nieco pokracznie. Ale za to poważnie zapierdalamy kawał dobrego koncertu!”

Zespół uchwycony w trakcie zacieśniania więzi scenicznych (fot. Arkadiusz Guguła, KSAF).

Fakt jest taki, że łatwo mi to pisać, gdy widzę na własne oczy, jak Mikrokosmos gromadzi coraz większą publiczność. Rok temu słuchało ich kilka osób, a przedwczoraj zgromadzili ich przed sceną z dwieście. Dwieście nieprzypadkowych, skaczących i śpiewających, w wysokim stanie szczęśliwości, co najmniej przez kilkadziesiąt minut. To, co widziałem w sobotę dobre było i prawdziwe.

I taką prawdę to ja Państwu polecam na pięć gwiazdek!

 

 

MIKROKOSMOS TO:
Łukasz Klec – wokal
Dawid Ptak – bass
Jakub Byczek – gitara
Krzysiek Lam – instrumenty klawiszowe
Wojtek Świtalski – perkusja
Sławek Butrym – saksofon
Radek Mosurek – trąbka
Filip Zgorzelsk – puzon
Daniel Pirx Kusak – VJ, sztuki wizualne

LINKI:
https://www.facebook.com/mikrokosmosofc
https://www.youtube.com/channel/UCShMjAfPvQfiavvJ0ZGbpqA