Nie trzeba było być na otwierającym Tak Brzmi Miasto showcase podczas tegorocznego Spring Breaka koncercie So Flow, żeby wiedzieć jak dobry jest to zespół. Co nie zmienia faktu, że niezmiennie zachęcamy, aby zobaczyć ich na żywo, bo jest to za każdym razem niezapomniane przeżycie. Tym bardziej cieszymy się, że ich przedstawiciela mamy na pokładzie Tak Brzmi Miasto Inkubator. O to też ich zapytaliśmy.

Dlaczego bierzecie udział w Inkubatorze i co chcecie wynieść z warsztatów i wykładów?

Chcielibyśmy przede wszystkim znaleźć sposób na granie większej ilości koncertów, również za granicą. Na warsztatach uzupełniamy ogólną wiedzę dotyczącą managementu, riderów i umów. Ostatnie spotkanie społecznościowe uświadomiło nam, jak ważną częścią istnienia zespołu jest nie tylko muzyka, ale jego image. Świetne jest też to, że możemy poznać się z innymi kapelami i wymieniać się doświadczeniami. Dodatkowo – utworzone grupy na Facebooku dają ogromne możliwości.

Macie jakieś konkretne plany na najbliższe pięć lat?

Pięć lat to kawał czasu, ale – nawiązując do ostatniego spotkania – to średnio minimum, żeby o kimś zrobiło się głośniej;) Obecnie intensywnie pracujemy nad kolejnym albumem. Planujemy, aby nasz każdy kolejny krążek ukazywał się na winylu, i żeby to było doznanie nie tylko dźwiękowe, ale i wizualne. Współpraca z zagranicznymi artystami jest czymś, co chcielibyśmy kontynuować ze zwiększoną siłą. Na pewno chcemy grać więcej koncertów, na większych festiwalach. Chcielibyśmy, na szerszą skalę, podzielić się naszą muzyką poza granicami kraju. Nie mamy ustalonych ram czasowych, jesteśmy zgraną paczką przyjaciół, mamy głowy pełne pomysłów i sporo projektów w planach. Liczymy, że to w końcu zaprocentuje 🙂 Stay tuned!

Największa tajemnica w zespole, której nigdy nie zdradziliście w wywiadzie?

Nasz gitarzysta sam zbudował dom, w którym się urodził.

Jak długo trwa wasza praca od pomysłu na nowy utwór do uznania go za gotowy?

Niektóre utwory powstają podczas jednej próby, inne leżą niedokończone w szufladzie do dziś. Czasami najprostszy pomysł przemienia się w rozbudowany utwór, a niekiedy skomplikowane projekty lądują w koszu. Nie ma na to gotowej recepty.

Z jakim słynnym, nieżyjącym już muzykiem chcielibyście wystąpić na jednej scenie?  

To trudne pytanie. Jay Dee – to bez wątpienia osoba, z którą chcielibyśmy wejść do studia. A na scenę? Hmm… Gil Scott Heron!

Czy macie jakiś swój wewnętrzny zwyczaj, tradycję?

Piątkowa pizza u naszego basisty, Mazura.