Już pojutrze, 20.04, w Poznaniu rozpocznie się kolejna edycja Enea Spring Break Showcase Festival & Conference – imprezy, na której nie może zabraknąć nikogo kto interesuje się nową muzyką tworzoną w tym kraju. Zagrają oczywiście i gwiazdy, ale my polecamy poszperać w programie imprezy i pójść posłuchać artystów (jeszcze, ale już niedługo) mniej znanych. Festiwalowi kibicujemy już od dawna, w tym roku jednak nieco mocniej, bo akcentów krakowskich w line-upie sporo. W trosce o wasz czas przygotowaliśmy małą ściągawkę, nie dziękujcie, też was kochamy.

Czwartek, oczywiście poza zakwaterowaniem i odpoczynkiem po podróży, macie dość luźny. Koncertowo – trzy krakowskie składy, ale nie ilość, a jakość się tu liczy, a w tą nie ma co wątpić. Zaczynacie od klubu Pod Minogą (ul. Nowowiejskiego 8) gdzie zagrają Them Pulp Criminals. Koncert zaczyna się kwadrans po dwudziestej, ale warto być chwilę wcześniej.

Po pierwszym koncercie macie ponad dwie godziny czasu wolnego (od krakowskiej muzyki) i do pokonania aż 550 metrów. Taki dystans dzieli klub Pod Minogą od Sceny Na Piętrze (ul. Masztalarska 8). Od progu można krzyczeć: „Hańba!„, na pewno zmobilizuje to zespół do świetnego koncertu. Chociaż, czy oni potrafią grać inne koncerty? Pamiętajcie: start, punkt 23.

Pół godziny po zakończeniu koncertu Hańby musicie być na Al. Niepodległości. Dystans według Google: 1100 metrów. Czas potrzebny do pokonania dystansu według Google: 14 minut. Niestety wyszukiwarka nie uwzględnia faktu, że Hańba wyrwie was z butów, więc będziecie musieli dymać na bosaka. Czy warto? Uwaga, podaję odpowiedź: tak, warto. W The Dubliner Irish Pub zagra bowiem wasz ulubiony krakowski zespół – Cinemon! Przed wami jeszcze dwa dni koncertów, więc zadbajcie o to, żeby nie wychodzić na zewnątrz będąc spoconym, zawieje was jeszcze i co potem? Wiosna, jaka jest – każdy widzi, więc może lepiej zostać w klubie i się trochę pointegrować?

W piąteczek nie odpoczniecie. Od rana siedzicie na penalach, poznajecie ludzi i już sami dobrze wiecie co jeszcze robicie. W między czasie zastanawiacie się co robić wieczorem. A wieczór zaczyna się wcześnie, i to od razu od konfliktu. Bo tak: o 18:30 koncert zaczynają niezastąpieni Romantic Fellas (Masztalarska 8), a kwadrans później i 550 metrów dalej (Nowowiejskiego 8) zaczyna grać Runforrest. Wybór należy do was, można zobaczyć po kawałku obydwóch koncertów, a można też wysłuchać jednego, ale za to porządnie. Pamiętajcie, że Runforrest koliduje zarówno z Romantic Fellas jak i z SALK. Ich koncert rozpoczyna się o 19:00 na Scenie MDK przy ulicy Zamkowiej 3. Dystans od Romantic Fellas: 95 metrów, dystans od Runforrest: 500 metrów i nie da się pobiec przez las. Teraz jeszcze tylko dwa sprinty i luz. W momencie, w którym SALK będzie się kłaniał publiczności po niewątpliwie udanym koncercie, 450 metrów dalej (Pies Andaluzyjski – Nowowiejskiego 17) na scenę wchodzić będzie Limboski. Z kolei, gdy Limboski będzie kończył to 150 metrów dalej (W Starym Kinie, Nowowiejskiego 8) w swoją pogrzaną podróż zabierać was będzie Gypsy and the Acid Queen. Niezły maraton, współczuję (bzdura, tak naprawdę to zazdroszczę), ale teraz macie dwie godzinki luzu, więc spokojnie przeniesiecie się z powrotem na Al. Niepodległości (750 metrów), gdzie drugi dzień będziecie mogli zakończyć w towarzystwie poznanych dzień wcześniej barmanów z The Dubliner Irish Pub przy niecodziennych dźwiękach Undertheskin.

Ostatni dzień festiwalu zapowiada się nieco spokojniej. No, przynajmniej do godziny 20:15. O tej porze w znanym wam już Klubie Pod Minogą (Nowowiejskiego 8) zagra CF98. Po nich będziecie mieli czas odpocząć. Kolejną pozycją obowiązkową będzie bowiem wystąpujący pół godziny po północy Gromee. Zagra w SQ klub (Półwiejska 42), ale do pokonania macie 900 metrów. Na koniec nie lada problem. Oto bowiem ostatnie dwa krakowskie koncerty rozpoczynają się o tej samej porze (01:30), w miejscach oddalonych od siebie aż o 1600 metrów. Możecie zostać w SQ klubie gdzie wystąpi  Bass Astral x Igo lub możecie się przenieśćdo Projekt Lab (Grochowe Łąki 5), gdzie zagrają Wojtek Urbański/Jagoda Kudlińska. Cokolwiek nie postanowicie – bawcie się dobrze!