Przeglądów, konkursów dla młodych kapel jest naprawdę bardzo dużo. Z różnymi nagrodami, z różnymi zasadami. Jednak gdy za organizację takiego wydarzenia bierze się grupa nastolatków, może się to skończyć albo bardzo dobrze, albo bardzo źle. Na szczęście, organizatorka przeglądu Young Stage, któremu patronujemy, jest osobą potrafiącą się świetnie zorganizować, a także razem z pozostałymi uczestnikami Projektu Społecznego: Rusz4Litery, chcącą się wiele nauczyć. Przed Wami Gabriela Dziedzic!

Na początek powiedz mi w ogóle, co to jest ten projekt społeczny. Skąd to się wzięło?

Idea? Idea jest sumie dosyć prosta – pewni ludzie stwierdzili, że zorganizują olimpiadę dla licealistów, pt.: zwolnienie z teorii. Wpadli na całkiem dobry pomysł, bo nie jest to nic pisemnego, można porobić coś fajnego, zebrać dużo doświadczenia, a uwierzcie mi – jest przy tym co robić. No i w sumie pomysł wziął się stąd, że sama wcześniej zainteresowałam się tą olimpiadą, ale jakoś nie było żadnej motywacji, aż nagle moja koleżanka przyszła do szkoły i powiedziała: cześć, Gaba, robimy projekt społeczny. Nie mieliśmy większego problemu ze znalezieniem zespołu, dosyć szybko się zebraliśmy, zaczęliśmy wymyślać, czego on może dotyczyć i potem spotkaliśmy się w parę osób. Siedzieliśmy w knajpie i rzucaliśmy pomysły. Myśleliśmy o czymś związanym z Ice Bucket Challenge. Wymyślaliśmy mnóstwo rzeczy, aż w końcu stwierdziliśmy, że skoro nie możemy się zdecydować na jedną rzecz, to zróbmy coś, pod co tak naprawdę będziemy mogli podpiąć wszystko. I mój kolega rzucił nazwę: Rusz D…, no a potem Rusz Cztery Litery.

Pierwsza wersja nazwa faktycznie mogłaby nie przejść (śmiech).

No tak, to miała być jakaś normalniejsza nazwa (śmiech). Ale pomysł nam się podobał, nazwa była chwytliwa. Zebraliśmy te wszystkie wcześniejsze pomysły i użyliśmy do tego całego projektu. Ogólnie nasz projekt jest podzielony na pięć kategorii, jest to muzyka, malarstwo, sport, wiedza i film, fotografia.

Czyli Wasze miejsce zebrań to knajpy?

No tak, ale były też inne drogi komunikacji (śmiech), dalej są, ale mimo wszystko knajpa jest najlepsza. Wszyscy mogą powiedzieć to, co chcą, bez najmniejszego problemu. Jak wszyscy jesteśmy w jednym miejscu, to od razu jest inaczej, lepiej. Jednak często trudno jest się spotkać razem. Gdy już się udało, kolega zapytał, jakie są nasze pasje. Każdy powiedział coś innego i akurat wpasowało się w te 5 kategorii i stwierdziliśmy, że też nie możemy bazować na robieniu wszystko i jakoś to podzieliliśmy.

A Ty jesteś z kategorii…

Z muzyki jestem.

A dlaczego muzyka? Chcesz zostać muzykiem czy raczej myślisz nad tym z tej drugiej strony, strony organizatora?

Patrzę na to z tej drugiej strony. Szczerze powiedziawszy, jeśli chodzi o grę na jakimś instrumencie, to próbowałam naprawdę na wszystkim. I niestety chyba nie mam pewnej motywacji i takiego spokoju, determinacji. No ale planuje może w przyszłości coś jeszcze skończyć, z tego, co zaczęłam. Jedyne, co robię, to śpiew w chórze. Ale wkręciłam się w towarzystwo muzyczne. Też pomysł na tę kategorię i na to, co robimy, wziął się z tego, że wszyscy ludzie, z którymi dorastałam, mieli jakieś kapele. Ja zawsze siedziałam tam na próbach i coś wymyślaliśmy, teksty pisaliśmy – i w sumie tak się to zaczęło. Stwierdziłam, że skoro projekt społeczny ma być dla nich, dla ludzi, to udostępnianie im miejsca do zagrania i danie im jeszcze jakiejś nagrody czy benefitów, będzie dobrym pomysłem. I właśnie tak mi się wydaje, że chyba to siadło najbardziej, z tych wszystkich naszych kategorii.

Czyli dochodzimy do momentu, gdy powstała idea konkursu o nazwie Young Stage…

Właśnie mieliśmy z nazwą problem i tak mój kolega to rzucił.

Ciężko jest wymyślić nazwę do konkursu. Sprawdzaliście, czy nie ma już takiego?

Nie, Young Stage to, powiem Ci, jest tylko i wyłącznie ten nasz, i jakieś cyrkowe rzeczy, co do których się trochę zdziwiliśmy… (śmiech)

Young Stage, – opowiedz, na czym to polega? Krótko, zwięźle, żeby młoda kapela z liceum, ze studiów, wiedziała, dlaczego ma tam iść, co tam będzie, co ją tam spotka i co wygra.

Young Stage jest przesłuchaniem kapel, odbędzie się w Pracowni Pod Baranami, kwalifikacje wstępne są do 8 marca. Polegają one na tym, że zespół wysyła nam trzy kawałki, formularz zgłoszeniowy, one idą do chłopaków z Clock Machine, oni wybierają pięć zespołów, które grają w Pracowni Pod Baranami, na koncert przychodzi tyle ludzi, ile się tam zmieści. Będą fajne nagrody. Mianowicie zespół będzie mógł mieć premierę swojej piosenki w Rock Radiu. Zostaną też zaproszeni tam na audycję, a Clock Machine zgodziło się zagrać z nimi koncert.

Dlaczego Clock Machine?

To jest trochę sentymentalne, słuchaliśmy ich muzyki po prostu ze znajomymi. Fajne chłopaki. Wydawali się być tacy nie wciągnięci w cały show biznes. I to był, wydaje mi się, tak naprawdę jeden z większych zespołów w Krakowie, do którego, jako tako, mogliśmy mieć dostęp.

Do Grechuty by się nie udało?

No, myślę, że by się nie udało. Nie mogliśmy też celować w jakieś większe zespoły, to jest strasznie dużo roboty. Napisałam do nich na facebooku, odpisali po trzech minutach, więc byłam totalnie ucieszona, że w ogóle się tym zainteresowali. To cała historia.

A nie boicie się, że biorąc Clock Machine, odetnie Wam to jakąś część zespołów?

Powiem Ci, że teraz spotkałam się z Kubą odnośnie tego projektu i naprawdę miło mi się z nim współpracuje. Clock Machine w moim środowisku nie ma aż takiej opinii, mimo wszystko. Chociaż też czytałam u Was na KSMie coś na temat ich twórczości…

Zapewne recenzję autorstwa Kuby Sieńczyka (śmiech).

Tak! W sumie może ma trochę racji, ale mimo wszystko musieliśmy w jakiś sposób zawęzić te kryteria, nie możemy się podpasować pod wszystkich. Jak już mówiłam, trudno byłoby ściągnąć jakieś większe gwiazdy. Nawet jakby cudem się udało, to i tak zawsze znalazłby się ktoś, kto miałby obiekcję co do tego.

To bardzo fajne, że bierzecie krakowski zespół do jury; zespół, który jest młody.

Dokładnie tak mi odpisali, że super pomysł, że oni zaczynali od takich rzeczy, od przesłuchań kapel czy różnorakich konkursów, i ich też to cieszy, że mogą wziąć w tym udział od drugiej strony, jako ktoś oceniający te zespoły.

Czy uderzaliście do jakichś innych zespołów?

Nie, to był pierwszy pomysł, żeby oni byli jurorami, więc od razu jak się nam udało, to byliśmy zadowoleni.

A jakie znasz krakowskie zespoły?

Szczerze powiedziawszy, strasznie słabo. Jeśli chodzi o krakowskie zespoły, to tylko kojarzę takie z wyższej półki.

A jaka jest to dla Ciebie wyższa półka?

Wyższa półka, to znaczy ludzie starsi, którzy już wydali jakieś swoje albumy. Szczerze powiedziawszy – to nie znam, w ogóle się w tym nie odnajduję. Natomiast mój kolega podał mi parę zespołów; nie jestem ich w stanie przywołać teraz. Dużo zespołów znam bardziej z mojego rocznika. Ludzi po 17, 18 lat. Ale z nazwami ciężko.

Jakiej muzyki się słucha w Waszym środowisku w ogóle teraz? Jakie zespoły tam grają? Jak to muzycznie wygląda? Na co jest moda?

Głównie jest to rock, punk. Raczej wszyscy, którzy zakładają zespoły, są tak sentymentalnie zakochani w rocku, w tych wszystkich starych zespołach, więc próbują tworzyć albo coś na wzór tego, albo właśnie idą w takie bardziej punkowe klimaty. Jedni się tym bardziej bawią, drudzy starają się tworzyć coś bardziej ambitnego. W tamtym roku byłam na MILI, niektórzy poszli w jazz nawet.

Czyli mówisz, że wszystko kręci się wokół rocka? A zgłoszenia, które dostaliście już, to są głównie rockowe rzeczy?

Tak, rock, heavy metal.

A coś poza tym?

Raczej nie ma niestety.

Jak wygląda promocja takiego wydarzenia ze strony kogoś, kto ma 18 lat?

17, jeszcze 17.

Ach, piękne czasy (śmiech)… Jak wygląda w ogóle podejście organizacyjne do czegoś takiego, jak ma się 17 lat? Przecież to nie jest zwykły koncert, a całkiem spore przedsięwzięcie, gdzie trzeba ogarnąć i promocję, i Rock Radio, i Clock Machine, i konkurs, i wiele innych rzeczy.

Powiem Ci, że jest naprawdę dużo roboty, nawet nie spodziewałam się, że to będzie tak trudne do ogarnięcia. Jest co robić, nawet każdego dnia. Najgorzej jest z kwestią techniczną, jeśli chodzi o sprzęt, nagłośnienie. Sama nie jestem specjalistą i czasem trudno mi jest wiedzieć, co na pewno będzie potrzebne. I boję się, że ktoś tego za mnie nie dopilnuje, bo jednak będę musiała to powierzyć w jakieś inne ręce, a mianowicie w Wasze ręce.

My zawsze wszystko robimy na 101%.

No, mam nadzieję (śmiech). Ciężka sytuacja jest z niektórymi sklepami, bo po wstępnych potwierdzeniach co do nagród, oni potem zapominają, więc trzeba ciągle się upominać, ale to jest normalne. Jeśli chodzi o promocję, reklamę, to też nie jest do końca trudne, bo mamy dużo znajomych, jesteśmy w jednym z największych liceów w Krakowie, mamy fajne plakaty, piszemy o tym na facebooku, poprosiliśmy parę sklepów muzycznych, żeby poudostępniali nasze rzeczy, byłam też w KRK FM. I w sumie też mam nadzieję na owocną współpracę. Plus promocja w Rock Radiu, będziemy mieć jakiś mały wywiad tam. Udało nam się załatwić też artykuł w Onecie, akurat nie o tym wydarzeniu, ale ogólnie o całym przedsięwzięciu, które było tam wspomniane. Podsumowując, jest to nie lada wyzwanie i mam nadzieję, że podołamy zespołowo.

Ty jesteś koordynatorem w tym muzycznym wydarzeniu czy koordynujecie w piątkę?

Ja jestem głownie koordynatorem. I też nie wszyscy biorą w tym czynny udział, chodzi mi o koordynację oczywiście. Jak są jakieś pojedyncze rzeczy, to staram się rozdzielać na parę osób, ale głównie sama się chcę tym zająć, bo oni też mają swoje rzeczy na głowie. U nas mniej więcej jest tak, że każdy jest koordynatorem jednej z tych pięciu kategorii. W czasie, gdy my tu mamy przesłuchanie, tam kolega zajmuje się załóżmy wystawą fotograficzną.

A co będzie potem, po tym festiwalu? Będzie coś dalej, będzie to kontynuowane? Mówię o muzycznej części.

Rzeczywiście chciałabym, żeby było to kontynuowane, bo to jest fajna rzecz do ogarniania i też przydatna dla tych zespołów. Liczę na to, że to się przyjmie i że będziemy mogli się zobaczyć za rok.

Czyli to jest jakiś dłuższy projekt?

Liczę na to, ale nie wiem, czy się uda. Zobaczymy, jaki będzie odbiór tego wydarzenia. Myślę, że jako sam projekt to nie wiem, czy będzie kontynuowane. Wydaje mi się, że jeżeli coś miałoby być kontynuowane, to Young Stage. Jest MILA co prawda, ale odbywa się tylko raz na rok i jest w obrębie liceów. My też tak próbujemy to rozszerzyć na tyle, na ile się da; jasne, że nie będziemy mieć od razu tyle rozgłosu, ale może jak ktoś się o tym dowie, jakoś się zainteresuje, to ja w sumie bym była bardzo chętna na współpracę, bo myślę, że to jest fajna rzecz.

Mówiłaś, że ten projekt społeczny, który robicie, jest w ramach jakiejś Olimpiady. Czy dzięki temu, że zrobicie ten projekt, niezależnie od tego, czy będzie on wielkim sukcesem, czy też nie, macie z tego jakieś profity?

Uzupełniamy na bieżąco informacje w internecie, oni tam mają swoją stronę, jesteśmy tam wszyscy. Są cztery etapy, jest inicjacja, planowanie, realizacja i zakończenie. My jesteśmy w tej chwili w realizacji i uzupełniamy teraz na bieżąco wszystko. Jeśli wyślemy im te wszystkie cztery etapy i oni to potwierdzą, to wygrywamy. Raz, że dyplomy z Olimpiady, i dwa, co jest fajne w tej Olimpiadzie, wygrywa się certyfikat Project Management. To jest certyfikat, który dostają osoby zajmujące się takimi projektami zawodowo.

Czy tych projektów jest dużo? Czy jest między Wami konkurencja jakaś?

Powiem Ci, że jest nawet taka trochę współpraca pomiędzy projektami, wymieniamy się informacjami, jak ktoś pozyskał partnerów, też udostępniamy wydarzenia na swoich stronach. Więc jako takiej rywalizacji nie ma. Ta rywalizacja jest w osobnych kategoriach. Z tego, co patrzyłam, wydaje mi się, że nie jesteśmy w żadnej kategorii, w której jest projekt z naszej szkoły. Panuje bardziej przyjazna atmosfera niż wrogość.

A Ty jako osoba, która muzyką zajmuje się od tej innej strony… Co myślisz, że Ci da ten projekt?

Da mi doświadczenie i znajomości przede wszystkim, tak myślę. Ja się lubię w takie rzeczy bawić, to jest naprawdę fajna robota, załatwianie tego wszystkiego, też koordynowanie takich rzeczy i później patrzenie, że ktoś się z tego cieszy, bo też sporo zespołów to tak naprawdę są moi znajomi, którzy chcą w tym wziąć udział. To jest wielka radocha, że oni się z tego też cieszą i że mogą mieć z tego jakieś benefity. No i, jak mówiłam, w naszych czasach ważne jest zawarcie jakichś znajomości, nawet w tak młodym wieku. Udało nam się w sumie nawiązać kontakt z takimi większymi organizacjami, czy to Rock Radio, czy KRK FM, wzięliśmy się też za produkcję takich opasek na rękę, jak są na koncertach. To też jest fajna sprawa.