25-go października w Rotundzie mieliśmy przyjemność uczestniczyć w koncercie Vavamuffin, którzy tego dnia wspierani byli przez zespół Ragana oraz zwycięzcę naszego konkursu „Rozgrzej Scenę 2013„: SMKKPM ULTRA. Z tej okazji zapraszamy do pasjonującej lektury dwóch wywiadów. Nie mamy dla Was niestety wywiadu z zespołem Ragana, ale za to nie mamy też zdjęć z Vavamuffin 😉

 

SMKKPM ULTRA

KSM: Witajcie!

Kuba: Dobra, pokaż te pytania. Raz dwa i po sprawie…

KSM: Ale ja ich jeszcze nie wymyśliłem.

Aleksander „Szaleniec” Czerkawski: „Skąd taka nazwa?”…

KSM: No właśnie!

Szaleniec: Nie, nie, tego nie wolno.

KSM: Dlaczego? Nie lubicie pytania o nazwę?

Mateusz Marek: Nie, bo jest bez sensu.
Szaleniec: Poza tym to bardzo skomplikowana historia. Powiem tak – jeśli chcesz usłyszeć odpowiedź na pytanie o nazwę, to jest to temat do oddzielnej rozmowy.

KSM: Ilu wywiadów jako ULTRA udzieliliście do tej pory?

Szaleniec: Ani jednego.

KSM: I już was wkurza pytanie o nazwę?

Ola Pobiedzińska: Tak, bo mamy jeszcze drugi zespół związany z tą nazwą.
Mateusz: Jest jeszcze zespół SMKKPM – Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą –  i to jest skład akustyczny. Natomiast tutaj pozostał sam skrót smkkpm, którego nie rozwijamy, a ponieważ jest to skład uzupełniony o wybitnych muzyków, to nazywa się ULTRA.

KSM: Jesteśmy świeżo po waszym koncercie – wy to tak na trzeźwo wszystko?

Ola: Tak! Absolutnie na trzeźwo!
Michał Zachariasz: Ja zjadłem wcześniej czekoladę! I to na dodatek gorzką.
Szaleniec: Nie bierzemy żadnych używek, wystarcza nam dobra zabawa.

IMG_8782.JPGKSM: A ile już razem gracie?

Szaleniec: Jako ULTRA?

KSM: Dokładnie, jako ULTRA.

Michał: Od 6 stycznia – wtedy odbył się nasz pierwszy koncert.

KSM: Zgłosiliście się do konkursu na support. Po co? Myślicie, że to ma jakiś sens, czy bardziej chcieliście mieć czyste sumienie, że gdy nadarza się taka okazja, wykorzystaliście ją?

Michał: Bardziej z ciekawości.
Ola: A to nie było tak, że ktoś nas zaproponował, bo stwierdził, że jesteśmy zajebiści?
Szaleniec: Nie!
Ola: To ja nie znam tej historii…
Szaleniec: Zgłosiliśmy się na konkurs z ciekawości – nigdy tego nie robiliśmy.

KSM: To był wasz pierwszy support?

Ola: Graliśmy jeszcze przed Big Fat Mamą.
Michał: No tak, ale to są nasi koledzy, więc to akurat był koncert po znajomości. Taki prawdziwy support graliśmy pierwszy raz.
Szaleniec: My gramy tylko poważne koncerty, na dużych imprezach. Jeśli ktoś na nasz występ zasłuży i bardzo tego chce.
Mateusz: I za miliony.
Michał: Nie lubimy grać supportów.

KSM: To w takim razie jak oceniacie dzisiejszy koncert?

Ola: Zajebisty!
Szaleniec: Ja się wytańczyłem! Strasznie mi się podobała gra perkusisty.
Ola: Ja się bardzo bałam, że ludzie nie będą się bawić, bo przyjdą sami słuchacze reggae, a tu proszę…
Michał: Sala po prostu zapierniczała równo!

KSM: Sprawdzaliście swoich konkursowych rywali [Lew na Ziemi – przyp. red.]?

Ola: Tak!
Michał: Tak, znamy ten zespół. Znamy ich jeszcze z czasów, gdy nazywali się Kameleon.
Mateusz: Poznaliśmy się podczas krakowskich eliminacji do festiwalu Fama i bardzo się polubiliśmy.

IMG_8722.JPGKSM: Zebraliście sporo głosów od fanów… Czym ich przekupiliście?

Mateusz: Ciastkami!
Michał: Nie no, Mateusz, powiedz prawdę!
Mateusz: Dobra, prawda jest taka, że nienawidzimy konkursów na “lajki” i komentarze, nie robimy tego i mam nadzieję, że nigdy więcej nie będziemy musieli tego robić. Udało się to osiągnąć tak, że po prostu każdy z nas udostępnił wiadomość o konkursie na swojej tablicy. Wrzuciliśmy to raz na profil zespołu i ludzie sami z siebie posyłali to dalej i udostępniali.
Michał: Trochę oszukujesz, bo ja na przykład wysłałem to do 15 dziewczyn!
Kuba Pałka: 15 tysięcy dziewczyn …
Szaleniec: To były twoje dziewczyny, to jest inna sytuacja.
Michał: Właśnie to jest ciekawe, że nasi znajomi udostępniali ten konkurs i pięli w górę bardziej niż my.
Mateusz: U nas nie ma proszenia się o „lajki”, bo to jest najgorsza żenada, jaką można zrobić.
Ola: Bardzo ładnie to pokazuje, że ludzie nas po prostu lubią. A lubią nas, bo my ich lubimy.

KSM: Jak w ogóle oceniacie naszą lokalną scenę, macie jakie ulubione zespoły?

Mateusz: Ojej… Nic nie znamy.
Michał: Nie no, Cinemon, Straight Jack Cat… Oni z Krakowa są?

KSM: Jak najbardziej.

Michał: To w takim razie trzy ulubione zespoły krakowskie: Clock Machine, Cinemon, Straight Jack Cat.

KSM: A lokale?

Kuba: DeCafencja!
Mateusz: To jest dobry lokal do picia!

KSM: Ale takie do grania, nie mordownie.

Ola: Wiesz co, tu jest super, naprawdę.
Szaleniec: W Rozrywkach też się bardzo fajnie grało, w Lizardzie…
Ola: Wszędzie jest fajnie. W Rotundzie gramy już drugi raz i naprawdę jest super. Wcześniej graliśmy tu z TPN 25 jakiś miesiąc temu…
Mateusz: Tak, bo ULTRA powstało w zeszłym roku, specjalnie na zaproszenie na warszawskie Zacieralia. Dostaliśmy zaproszenie od Dr Yry’ego i Zaciera i właśnie po to stworzyliśmy ten skład. Początkowo miał to być jednorazowy zespół, ale przetrwał i pewnie sobie jeszcze pogra. W tym roku znowu będziemy na Zacieraliach.

KSM: Zagrał z wami dzisiaj perkusista znany skądinąd krakowskiej publiczności, Kuba Pałka, ale chyba nie jest on etatowym członkiem zespołu?

Michał: Problem w tym, że nasz perkusista jest bardzo sławny i akurat teraz wypadła mu trasa koncertowa z jego bardzo sławnym zespołem, więc gra dzisiaj w bardzo sławnym Szczecinie.
Kuba: A że ja jestem mniej sławny, to gram z bardzo sławnym zespołem ULTRA.
Szaleniec: Kuba uczył zresztą grać Piotrka na perkusji, więc…
Michał: Jeśli mam być szczery, to ja wybierałem perkusistów w książce telefonicznej…
Kuba: I się okazało, ze ten na “P” jest dobry.
Michał: Wiesz ile musiałem przebrnąć, zanim doszedłem do tego „P”?

KSM: A jak grało wam się z Kubą?

Ola: Zajebiście!
Michał: Bardzo dobrze!

KSM: Jak długo ćwiczyliście repertuar?

Michał: Mieliśmy 3 próby, w tym jedną dzisiaj.

KSM: A poważnie?

Kuba: Mieliśmy 3 próby – na jednej zrobiliśmy pół materiału, na drugiej całość. Trzecia była dzisiaj.
Michał: Pałka, nie narzekaj, tylko powiedz lepiej, ile wziąłeś za ten koncert.
Kuba: No właśnie, słono mi zapłacili, dlatego zagrałem ten koncert.
Szaleniec: W chipsach!
IMG_9188.JPGKuba: A poważnie – bardzo dobrze mi się grało. Miałem lekkie problemy z formą utworów, bo na scenie było bardzo ciemno…

Szaleniec: No właśnie! Ja też miałem z tym problem, bo jestem strasznie marnym gitarzystą i gdy nie widzę gitary, to po prostu nie wiem co gram.

KSM: Jakie plany na przyszłość? Koncerty, nagrywki?

Ola: Dziewiątego listopada gramy w Puławach na festiwalu Wszystkie Strony Świata.
Michał: Może jeszcze przed wyjazdem uda się zagrać ósmego w Krakowie.
Ola: A wieczne marzenie jest takie, żeby to ładnie wszystko nagrać.
Mateusz: No i te wspomniane Zacieralia w styczniu… Super impreza.
Michał: Jeśli KSM nas zaprosi i znowu zapłaci krocie, to chętnie zagramy na przykład tu, w Rotundzie.

KSM: Pewnie prędzej czy później zaprosi. Słowo na koniec.

Szaleniec: Nie muzyka – światło. I niech to będzie puenta.


VAVAMUFFIN

KSM: Na początku chciałem podziękować za to, że zgodziliście się na support z ramienia KSM. Było to miłe, bo nie każda kapela wyraziła taką zgodę.

Marcin „Gorg” Krasowski: Wiesz co, z nami też bywa różnie, bo to wynika z trudności logistycznych na scenie. Tu akurat razem z nami była już Ragana, więc i tak był bałagan (śmiech).

KSM: Jak wrażenia po koncercie?

Gorg: Hmm… Ludziom się chyba podobało, a to jest najważniejsze, bo to dla nich tu jesteśmy. Dla nas jest tak, że pierwszy koncert jaki się gra na trasie – a dzisiejszy koncert jest właśnie takim pierwszym koncertem od dwóch tygodni – zawsze jest rozruchowy. Gra się go troszkę inaczej, jutro będzie nam już łatwiej.

KSM: Wiele razy już mieliście okazję gościć w Krakowie…

Gorg: Oj tak. Szczerze mówiąc, to już nawet nie wiem, która to nasza wizyta. Gramy tu, można powiedzieć, dosyć regularnie – co roku na Juwenaliach, zdarza nam się grać też na festiwalach, na przykład na Coke’u. Plus oczywiście koncerty klubowe.

KSM: Czy jakiś klub szczególnie zapadł wam w pamięć?

Gorg: Pamiętam jeden klub, nazywał się chyba Re. Była tam dość śmieszna atmosfera,  bo było to takie małe, zamknięte pomieszczenie – trudno się tam grało, ale za to był bardzo fajny, bliski kontakt z publicznością. Było tak mało miejsca, że śpiewało się niemal w twarz ludziom. Bardzo lubimy, gdy ten dystans dzielący nas od publiczności jest mały. Oczywiście duże koncerty plenerowe też mają swoje walory – zazwyczaj nagłośnieniowe, bo jednak mając do dyspozycji dużo sprzętu, można wszystko ładnie przygotować. W klubach natomiast często czegoś brakuje, trzeba jakoś improwizować.

KSM: A czy wasze przygotowania różnią się w zależności od wielkości koncertu?

Gorg: Z naszej strony jako zespołu, tzn. jeśli chodzi o próby – raczej nie. Często jest tak, że na dużych imprezach plenerowych, na przykład na Juwenaliach, gdzie gra dużo zespołów, mamy po prostu mniej czasu, więc gramy też krótszy set. Na koncerty klubowe przygotowujemy sobie jakiś dłuższy repertuar. Dla nas, na scenie, w zasadzie jest to jedyna różnica. Dla Bartona – naszego akustyka, który obsługuje przody, to z pewnością już ogromna różnica.

KSM: Przesłuchujecie osobiście kapele, który się do was zgłaszają z prośbą o wspólny koncert, czy robi to manager?

Gorg: Wiesz co, to jest tak, że my niestety zazwyczaj robimy problemy z graniem supportów przed naszymi koncertami. Sytuacja, w której mamy support, jest dość wyjątkowa. To wynika z logistyki na scenie. Zazwyczaj sceny w klubach są bardzo małe. Jeżeli klub jest duży, ma sporą scenę, to wtedy się na nie zgadzamy. Ale to manager podejmuje decyzje i poddaje propozycje. Jeżeli natomiast klub jest mały, to z przykrością odmawiamy. Kiedyś już o tym rozmawialiśmy, że fajnie jest mieć supporty, bo to z jednej strony pomoc, a z drugiej promocja, ale za to wynika z tego później sporo problemów na scenie, wszystkie zmiany, przestawiane sprzęty… Często w klubie nie ma oddzielnej cyfrowej konsolety odsłuchowej albo jest mała konsoleta na przodzie, więc po próbie trzeba to wszystko jeszcze raz przestawiać. To wpływa na jakość naszego występu, więc  niestety raczej odrzucamy takie prośby.

KSM: Przed samym wyjściem na dzisiejszy koncert dotarła do mnie informacja, że rok założenia Vavamuffin to 2003. Dyszka stuknęła.

Gorg: Dyszka stuknęła, ale postanowiliśmy nie obchodzić tej okrągłej rocznicy. Postanowiliśmy, że będziemy obchodzić rocznice, które będą liczbami pierwszymi. Czyli w przyszłym roku będziemy obchodzić jedenastą rocznicę, a dzięki temu następną rocznicą, jaką będziemy mogli świętować, będzie trzynasta, a nie dopiero piętnasta.

KSM: Ostatnia płyta wyszła w kwietniu, ciągle ją koncertowo promujecie, a czy tymczasem snujecie już jakieś plany na przyszłość?

Gorg: Na razie koncertujemy. Póki co skupiliśmy się bardziej na naszych oddzielnych projektach – Krzysiek [Reggaenerator – przyp. red.] wydał już płytę Shark-A-Taak. Dwudziestego dziewiątego będzie koncert premierowy w Hard Rock Cafe. Pablopavo zaraz wydaje kolejną płytą Ludzików… Nie pamiętam nawet, czy to już trzecia, czy czwarta. My też robimy coś z Transmisją. Co prawda ostatnio mniej, przez ostatni miesiąc nie mogliśmy się umówić na próby, ale wcześniej trochę podziałaliśmy, a na pewno jeszcze pójdziemy do przodu. Myślimy też o nowych kawałkach Vavamuffin. Były takie marzenia, żeby wydać coś może jeszcze na święta, może na Nowy Rok, ale chyba nie zdążymy. Zobaczymy, jak to się potoczy. Na pewno będą nowe rzeczy. Tyle że teraz muszą jeszcze pograć Sharki i Ludziki, bo mają nowe płyty do promowania.

KSM: Rozumiem, że macie niepisaną umowę, że każdy z was może mieć poboczny projekt i nie ma z tym problemu?

Gorg: Oczywiście, wyłączności nie ma.

KSM: Bardzo dziękuję.

Gorg: Dziękuję również!

 

rozmawiał: Bartek Szlapa

Więcej zdjęć z koncertu zobaczycie tutaj.