Kilka dni temu spotkaliśmy się z Kubą Grodeckim – koordynatorem tegorocznych Juwenaliów AGH. Impreza już trwa, więc tym bardziej polecamy lekturę wywiadu, z której dowiecie się o kilku kwestiach organizacyjnych i rzeczach, których nie wyczytacie w programie imprezy.

Zanim przejdziemy do części koncertowej – bo każdy może sobie sprawdzić, co będzie się dokładnie działo, nie trzeba tego powtarzać – chciałem poruszyć kilka tematów organizacyjnych. To są pierwsze Juwenalia, które koordynujesz?

Tak, jeśli chodzi o Juwenalia, którymi się zajmuje, „spinając” całe wydarzenie – to te są moimi pierwszymi. Pracowałem jednak przy poprzednich dwóch edycjach, więc miałem okazję zobaczyć, jak to wygląda organizacyjnie od podszewki. Z tego względu łatwiej mi to robić w tym roku, ale, oczywiście, zajmuje się tym sztab ludzi – ogromna ilość osób i wolontariuszy – przez parę dobrych miesięcy. Efektem tej pracy jest właśnie końcowa impreza, która wygląda tak, jak wygląda.

Ile mniej więcej osób bierze udział w zorganizowaniu takiej imprezy, jak Juwenalia?

Około setki osób plus studenci, którzy pracują tylko w okresie Juwenaliów w ramach służb porządkowych, spraw organizacyjnych, kierując ludźmi i kierując tłumem. Samo merytoryczne przygotowanie przed Juwenaliami to jest kilkadziesiąt osób – ok. 50-60, które pracują nad programami, wydarzeniami, zbierają to wszystko do kupy. Reszta jest zatrudniona na samych Juwenaliach i to jest czysto techniczna grupa ludzi, w większości studenci, oczywiście za wyjątkiem służb ochrony.

Co jest najtrudniejsze w skoordynowaniu tego wszystkiego?

Rozwiązywanie konfliktów pomiędzy ludźmi i ułatwianie kontaktu między grupami w taki sposób, żeby osobno skoordynować jednostki, np. radio i fotografów z tym, co się dzieję na scenie, z programem sceny. W koordynacji najważniejsza wydaje mi się właśnie praca z ludźmi, pokierowanie nimi tak, żeby dobrze ze sobą współpracowali i byli zadowoleni z tej pracy, neutralizowanie jakichkolwiek konfliktów.

Wspomniałeś, że prace nad Juwenaliami zaczęliście kilka miesięcy temu. Powiedz mi, czy teraz, kiedy koncerty startują, jesteście bardziej zmęczeni czy podekscytowani, że się to w końcu wydarzy?

Raczej większość z nas cieszy się, że to się wydarzy, że to jest już końcowy etap wszystkiego. Mówiąc o czymś kilka miesięcy, kiedy to się w końcu zaczyna, to jest ulga, że to już się dzieje, że nie trwają już przygotowania. Teraz są to już tylko doraźne rzeczy, które mogą wydarzyć się na miejscu, ale wszystko jest przemyślane i zorganizowane, więc czujemy raczej podekscytowanie.

A z waszej strony, kiedy przyjdą koncerty, to jest więcej zabawy czy raczej pracy?

Raczej praca. Większość ludzi, którzy pracowali przy organizacji, teraz również pracuje na plaży na naszych Juwenaliach. Mimo tego, że mamy wypisane zmiany dla studentów, dyżury na bramki biletowe, to wszystko też robimy my, więc jeżeli ktoś chce sobie posłuchać jakiegoś koncertu, to po prostu sobie bierze wolne na dany dzień. Mimo wszystko dalej tam jesteśmy w pracy; to nie jest tak, że zostawiamy te Juwenalia – zrobiliśmy, to teraz niech się dzieją – tylko dalej to wszystko wymaga pracy ogromnej liczby osób.

Jak wyglądał dobór zespołów? Był konsultowany ze studentami czy są to wasze preferencje muzyczne?

Widzimy mniej więcej, czego się słucha. Jeśli chodzi o kolejność i rodzaj muzyki, staraliśmy się dobierać różne style muzyczne na każdy dzień w ten sposób, żeby programowo nie ingerowały w to, co się dzieje na Juwenaliach Krakowskich pod Żaczkiem – kiedy tu jest koncert reggae, to żebyśmy nie mieli koncertu reggae u siebie, jeżeli tu jest koncert hip-hopowy, to żebyśmy my nie mieli koncertu hip-hopowego u siebie itd. Żeby fani konkretnego stylu muzyki nie musieli wybierać między koncertami, na które by chcieli pójść jednocześnie. Na każdy dzień tak naprawdę jest inny styl muzyki. Pierwszy dzień – mamy klimaty reggae, ska. Następny – alternatywa w postaci braci Figo Fagot. Potem jest koncert plenerowy na Juwenaliach Krakowskich, wtedy na plaży u nas jest tyko dyskoteka, bo to jednak główne wydarzenie Juwenaliów Krakowskich, a nie Juwenaliów AGH. Teoretycznie są to dwie różne imprezy, ale trzeba podkreślić, że Juwenalia Krakowskie są organizowane wspólnie z Uniwersytetem Jagiellońskim, w większości zajmują się tym te dwie uczelnie. W piątek mamy trochę rocka: Lao Che, Organek, a w sobotę czas elektronikę: Bokkka, Xxanaxx. W niedzielę: hip-hop. Widać, że miłośnicy każdego stylu znajdą coś dla siebie, tak to dobieraliśmy. No i też staraliśmy się, żeby wykonawcy się nie powtarzali. Tradycyjnie mamy na otwarcie Łąki Łan, które się sprawdza i chce grać na otwarciu, i ludzie chcą tego słuchać na otwarciu, ponieważ im się to kojarzy właśnie z naszymi Juwenaliami. Łąki Łan gra tu już od paru lat i to się zawsze sprawdza, a ludzie tego dalej chcą, więc nie widzę żadnych przeszkód. No i Bracia Figo Fagot, którzy teraz aktualnie są na topie, jeżeli chodzi o pewną grupę docelową. Te zespoły akurat się powtarzają, ale resztę staraliśmy się zmienić, żeby nie było tego, co w poprzednich latach.

No właśnie – główny zarzut, który mają ludzie do Juwenaliów, dotyczy doboru zespołów. Że jest to zwykle T. Love, Kult, Hey, happpysad, Lady Pank czy Coma, i rok w rok to samo. Czy staraliście się teraz raczej tych zespołów unikać czy nie?

Nie chcieliśmy na Plaży powtarzać tego samego. Kraków jest tak dużym ośrodkiem kulturalnym, jest tak dużo Juwenaliów, że na pewno te zespoły gdzieś zagrają, ponieważ siłą rzeczy nie ma tylu zespołów, które mają wzięcie. Pula niby jest duża, ale jak ma się na celu wypełnić imprezę tak, żeby przyszło tam trochę osób, to trzeba jednak wziąć coś z tej półki, której ludzie słuchają, nie można eksperymentować. Eksperymentować można na festiwalach, gdzie jest scena offowa i tam może zagrać 10 zespołów, które raczkują, są nowe i na każdy z nich przyjdzie 300 osób. Kiedy mamy wydarzenie wieczoru, to musi być jakaś nazwa.

Mój główny zarzut w stosunku do Juwenaliów: brakuje mi chociaż jednego koncertu młodych zespołów, jakiegoś konkursowego. Takiego, na który ludzie by przychodzili, wiedząc, że mogą posłuchać zespołów, które dopiero wschodzą, poczuć pozytywną energię Juwenaliów. Nie chcieliście zrobić takiego koncertu, żeby komuś pomóc, kogoś wypromować?

W zeszłym roku było coś takiego, był konkurs na supporty na młodej scenie muzycznej. W tym roku większość zespołów, z tego co wiem, po prostu przyjeżdżała ze swoimi supportami. Tak mi się wydaje, musiałbym to zweryfikować, dlatego też nie chcę o tym za dużo mówić. Szczerze – nie przewidywaliśmy nic takiego na ten rok. Jest to na pewno dobry pomysł i w sumie, jakby można było poświęcić parę godzin lub pół dnia na konkurs dla młodych zespołów, to jest do przemyślenia i do zrobienia. Wiem, że na Juwenaliach UEK był Przegląd Kapel Rockowych, więc są takie koncerty. U nas w sumie nigdy czegoś takiego nie było, żeby cały dzień był poświęcony młodej scenie.

Powiedz jeszcze dwa słowa o Plaży, bo widomo, ze Krakusy to miejsce znają i wiedzą, z czym to się je. Natomiast na Juwenalia przyjeżdżają też ludzie z innych miast i jak zobaczą plażę w Krakowie, to mogą się trochę zdziwić.

Idea plaży powstała mniej więcej pięć lat temu z prostego powodu – nigdzie dookoła nie ma plaży, klimatu plażowo-piaskowego, a organizacyjnie nie jest to trudne do zrobienia. Wystarczy wysypać piasek na korty tenisowe, które mogą się zamienić na tę część dni w zupełnie inaczej wyglądające miejsce. Jeżeli okleimy plakatami całą strefę i nie widać tego, co jest na zewnątrz, to można się bardzo fajnie przenieść na środku Miasteczka Studenckiego w te klimaty, rozłożyć leżaki i w dzień sobie posiedzieć w słoneczku, a wieczorem pobawić się w piasku. Myślę, że jest to dość ciekawy pomysł jak na południe Polski. Jakbyśmy byli nad morzem to nie wiem, może byśmy góry wykleili ze styropianu? Sama plaża jest pomysłem sprzed paru lat i na razie jest kontynuowana, może w najbliższym czasie wymyślimy jakąś inną formułę.

Czy Ty jeszcze postrzegasz Juwenalia jako święto studenckie, czy to już się rozrosło do takich rozmiarów, że to jest już czas, kiedy całe miasto się zamienia w imprezownię dla wszystkich?

Ja na pewno postrzegam Juwenalia jako święto studenckie. Na pewno impreza jest robiona dla studentów – i tylko i wyłącznie dla studentów. Stąd też rozgraniczenie cen biletów – studenci płacą 60-80% mniej. Imprezownia? Jeśli chodzi o Kraków, gdzie mamy do czynienia z ponad 300 000 studentami, to siłą rzeczy to się zamienia w imprezownię, ale również ci studenci trzymają to miasto bardzo wysoko. Przyjeżdżają tutaj, studiują, żyją i często tu zostają, więc Kraków bez studentów teoretycznie nie istnieje, dlatego taki tydzień jak najbardziej się należy i powinien być kontynuowany do kiedy się da.

Z perspektywy początku imprezy – jakie są Wasze największe obawy?

Na pewno jakieś zdarzenia losowe, które przy tak dużej ilości osób mogą wystąpić. Także pogoda – burza czy deszcz nie są nam miłe, nie chcemy w środku koncertu ulewy, oberwania chmury, rozmoknięcia całego piasku i zepsucia imprezy.

Jeżeli chodzi o sam wstęp na Plażę, to jest bardzo zabezpieczony, kontrola dostępu jest duża, na każdym miejscu jest kilku ochroniarzy, którzy pilnują tego, co i jak jest wnoszone. Na samej Plaży nie przewidujemy, aby coś mogło się stać, ponieważ zabezpieczenia są na bardzo wysokim poziomie.

A z drugiej strony, powiedz, z czego jesteście na tym etapie organizacji najbardziej dumni, co Wam się udało do tej pory osiągnąć?

To, że wystartowaliśmy bez żadnych przeszkód.  Impreza ma renomę i startujemy co roku, ludzie przychodzą w ogromnych ilościach i podoba im się formuła tego wszystkiego. Cieszy nas to zainteresowanie, jesteśmy z tego dumni, że ludzie przychodzą i pytają, gdzie co i jak, czy są jeszcze bilety.

Mówiłeś, że uczestniczyłeś w organizacji Juwenaliów w zeszłych latach. Powiedz, jak to wygląda, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Miały miejsce jakieś ekscesy czy młodzież fajnie i kulturalni się bawi?

Jeżeli chodzi o Plażę, to myślę, że bawi się ok, ponieważ jeśli ktoś idzie z zamiarem wysłuchania koncertu i płaci za bilet, to jednak jest przywiązany do tego koncertu, stara się szanować to miejsce. Jeśli chodzi o zabezpieczenia, to mamy naprawdę ścisłą kontrolę dostępu i ochroniarzy, którzy pilnują porządku w każdej minucie.

Jakieś pomysły i wnioski na przyszły rok?

Jeszcze nie, ewaluację przeprowadzimy dopiero po imprezie. Teraz, kiedy właśnie się zaczęła we wtorek i będzie trwała sześć dni, jeszcze wniosków nie mamy. Może jakieś pomniejsze, jakieś stricte techniczne, małe rzeczy, bo jeśli chodzi o większe rzeczy, to będziemy musieli po prostu przemyśleć. „Większe”, czyli takie typowo line-upowe czy dotyczące ubarwienia imprezy, żeby to nie był tylko ciąg koncertów. Kiedy jest koncert plenerowy na Piastowskiej, u nas przez cały czwartek są imprezy organizowane przez Uczelnianą Radę Samorządu Studentów – i to nie tylko na Plaży. Teleturnieje, różne gry, zabawy, a oprócz tego, równolegle do tego, organizowane są zawody sportowe na boiskach – piłka nożna, koszykówka, siatkówka, zawody w bumber balla, palanta i quidditcha.

Nawet quidditch?

Tak, w niedzielę. Powstała w Krakowie liga uidditcha i właśnie w tym roku mamy pierwszy raz zawody quidditcha. Jestem ciekaw jak to wypadnie.

Fajnie – bo to znaczy, że są nie tylko koncerty, ale jest też sporo imprez towarzyszących.

Przed Korowodem, który ruszył o 10:00 w piątek na Rynek, mamy Wielkie Śniadanie Juwenaliowe, które jest przeznaczone dla ludzi, którzy się przebierają i biorą udział w pochodzie. Według tradycji studenckiej – piątkowy Korowód jest chyba najbardziej tradycyjnym wydarzeniem w Krakowie.

rozmawiał Bartek Szlapa