Piotr Kardas to producent muzyczny, realizator dźwięku i specjalista w dziedzinie domowego, ale jednocześnie profesjonalnego nagrywania. Właśnie o tym postanowił napisać książkę. Homerecording dla każdego – bo taki tytuł ma ta pozycja – jest już dostępna w niektórych sklepach muzycznych oraz w salonach Empiku. O tym jaka, dla kogo i po co napisana jest ta książka, porozmawiałem z Piotrkiem przy przedpołudniowej kawie.

Na początku opowiedz, proszę, o tym, co można znaleźć w Twojej książce. 

Przede wszystkim jest to poradnik o tym, jak stworzyć domowe studio muzyczne. Jeżeli chce się rozpocząć pracę z dźwiękiem czy z tworzeniem muzyki w domu, to są tam wyjaśnione wszystkie poszczególne elementy wchodzące w skład domowego studia muzycznego. Znajduje się tam szereg informacji o produkcji muzycznej i jej etapach – rejestracji, mixu i masteringu – oraz wszystkie najważniejsze narzędzia. Wszystko, co osoba zaczynająca taką przygodę powinna wiedzieć. Poradnik jest ilustrowany, zawiera słownik terminów, gdzie są zawarte najważniejsze z nich. Jest cały dział porad dotyczących rejestracji najpopularniejszych instrumentów, użyciu procesorów dynamiki, korekcji i procesorów efektów. Starałem się używać zrozumiałego języka. Zresztą sam tytuł: Homerecording dla każdego to narzuca i faktycznie chciałem, żeby tak było. To jest praktyczny poradnik, nie literatura piękna. Niektórzy już mówili, że teraz jestem pisarzem, ale dementuję tą informację – jestem tylko autorem praktycznego poradnika i nie ma to nic wspólnego z pisarstwem (śmiech).

Bycie pisarzem to obelga?

Nie, oczywiście, że nie, ale jednak różnica pomiędzy literaturą a poradnikiem jest spora.

Czyli na razie nie spodziewasz się Mercedesa?

Nie. Aczkolwiek należę już do Stowarzyszenia Autorów Polskich.

Gratulacje. Rozumiem, że poradnik opierałeś na swojej wiedzy i doświadczeniu, ale chciałem zapytać, czy jakieś konsultacje merytoryczne z kolegami po fachu odbyłeś?

Były trzy osoby, z którymi konsultowałem zawartość poradnika. Jedna z nich, nawet po naszym spotkaniu, dosłała mi listę zagadnień, które powinny znaleźć się w książce. Część z nich faktycznie tam umieściłem. Jedyną konsultację dotyczącą treści miałem z Pawłem Małeckim z AGH, którego serdecznie pozdrawiam. Były to konsultacje dotyczące akustyki, bo nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Mam wiedzę praktyczną – mogę „na słuch” ocenić wiele rzeczy, natomiast chciałem mieć poparcie naukowe. Paweł jest absolutnie kompetentną osobą i cieszę się, że zechciał mi pomóc.

Widzę, że promocyjnie działasz sporo. Rekomendacja takiej postaci jak Smolik wzbudza szacunek.

Na samym początku odezwałem się do znajomych z branży. Wysłałem im egzemplarze promocyjne i zapytałem, czy zechcieliby je ocenić. Z Andrzejem znam się od lat, bardzo cenię jego osobę i jego twórczość. Zawsze mnie inspirował i wiele nauczyłem się, mając okazję poznać jego metodykę pracy. Jest mi więc bardzo miło, że zechciał wesprzeć moją publikację.

Jak długo pracowałeś nad tym wydawnictwem?

Zacząłem pisać z początkiem grudnia zeszłego roku. Pisanie zakończyłem w marcu bieżącego. W kwietniu oddałem tekst do korekty i poprawek. Sam skład zajął mi aż cztery miesiące. Nie zdawałem sobie sprawy, że to tak mozolna praca. Strona po stronie. Tu trzeba było zwiększyć lub zmniejszyć zdjęcie. Tam poprawić ilustracje. Gdzieindziej dodać lub usunąć kilka zdań. Dlatego to tyle trwało.

Skąd pomysł na taką książkę?

Brakowało mi publikacji w języku polskim, która krok po kroku tłumaczyłaby podstawowe terminy dotyczące produkcji muzycznej i realizacji dźwięku. Motywacją było to, że czegoś takiego nie ma. Czułem, że zarówno wśród początkujących, jak i zaawansowanych homerecordingowców, świadomość  pewnych aspektów produkcji muzycznej i realizacji dźwięku jest znikoma, że jest dużo mitów. Ludzie mają sprzęt i narzędzia, ale nie wiedzą, jak ich używać ani co jest ważne na danym etapie produkcji. Miałem wrażenie, że taka niszowa publikacja będzie mieć swoich odbiorców.

I od początku pisałeś z myślą o wydaniu tego na papierze?

Tak. Zdecydowanie.

12405213_885928198188280_450160194_oDlaczego?

Zawsze miałem większy szacunek do książki jako źródła wiedzy. Wciąż dużo lepiej korzysta mi się z książek, które mogę fizycznie otworzyć. Mam jakąś terminologię, wyjaśniania. Dzisiaj żyjemy bardzo szybko, w ogromnym natłoku informacji, przez co brakuje takich pozycji, gdzie wszystko jest uszeregowane w jednym miejscu. Przekopywanie się przez Wikipedię czy różne video tutoriale jest męczące.

Pytam o to dlatego, że mam wrażenie, że dla pokolenia dzisiejszych 30-parolatków wartość tekstu na papierze jest po prostu większa niż tekstu w Internecie, mimo iż jest to ten sam tekst.

Masz rację. Do książki zawsze możesz wrócić, zaznaczyć w niej coś istotnego. Książka jest fizyczna. Kontakt z nią jest namacalny. Myślę, że to jest sedno sprawy. Ludzie namawiają mnie do zrobienia tutorialu video, ale nie mam zacięcia do tego. Wolę napisać drugą książkę (śmiech).

A nie boisz się, że dla ludzi, którzy teraz zaczynają przygodę z muzyką, Internet jest tak naturalnym środowiskiem, że po prostu nie będzie im się chciało sięgać po książkę, bo łatwiej im jest wyciągnąć smartfona i poguglować?

Zawsze mogą sięgnąć po e-booka. Miejmy nadzieję. To jest niszowa publikacja, ale ta nisza jest na tyle duża, że znajdzie wielu odbiorców. Już jestem usatysfakcjonowany, bo dostaję bardzo pozytywny feedback. To jest motywujące, jaka część osób, która kupiła książkę, pisze do mnie z podziękowaniami.

Porozmawiajmy o pieniądzach. Sam to wszystko finansowałeś?

Tak, sam wydałem książkę. Mam osobę, która w moim imieniu zajmuje dystrybucją i marketingiem. Jak widzisz, książka nie ma komercyjnych patronów, bo nie chciałem płacić za czyjeś logo. Jak ktoś nie czuje wartości, jaką może ta publikacja wnieść, to trudno. Z czasem różne portale same zaczęły się odzywać, co też jest bardzo miłe i motywujące.

Jaki nakład?

Robimy dodruki na bieżąco, w zależności od tego, jaka jest potrzeba. Teraz, w związku z dostawą do Empiku, była potrzeba większego zamówienia.

Wcześniej wspomniałeś o kolejnej książce – mógłbyś powiedzieć coś więcej? Co to będzie?

Jeszcze nie mogę, ale chciałbym, aby przyszły rok mi na to pozwolił. Oczywiście będzie to publikacja związana z produkcją muzyczną i realizacją dźwięku.

Oprócz kolejnej książki – jakie plany?

Wkrótce Homerecording4all ukaże się po angielsku na zachodnich rynkach. Ponadto planuję dalsze działania związane z budowaniem świadomości kluczowych aspektów produkcji muzycznej wśród rzeszy homerecordingowców. Bardzo chętnie jeżdżę na różne wykłady, spotkania i wywiady do innych miast. Mam nadzieję, że książka pozwoli mi to kontynuować.