Z Sebastianem Wójtowiczem – spiritus movens zespołu Arthemore – rozmawiamy o nowej płycie, procesie twórczym i ciężkim losie współczesnego muzyka. 

Rozmawiamy kilka dni przed premierą Waszej drugiej płyty. Jak nastroje? Jest stres?

Sebastian: Nie jest to nasza pierwsza płyta, więc stres mniejszy niż przed debiutem, ale oczywiście, że jest pewna nerwowość związana z nowym wydawnictwem i tym, czy wszystko się uda, czy będzie na czas, czy się spodoba itd.

Jakbyś miał wskazać różnice między debiutem a tą płytą? Chodzi mi głównie o kwestie muzyczne, nie organizacyjne.

Poprzednia płyta Zadośćuczynienie powstała w mojej głowie przez trzy lata bez udziału kogokolwiek. Tworząc skład Arthemore, utwory na płytę w 80% były gotowe, a muzycy kolejno dokładali swoje pomysły do już istniejącego zarysu. Na nadchodzącej płycie Zmowa Milczenia wszystko odbywało się już przy udziale pełnego składu, który w całości był zaangażowany w proces tworzenia od pierwszych dźwięków. Nowa płyta na pewno jest bardziej spójna muzycznie. Poprzednia to, można powiedzieć, pozbierane myśli muzyczne, a nowy album to rzetelny materiał stworzony przez pięć osób od początku do końca. Na pewno jest bardziej przemyślana i dojrzała muzycznie.

Mieliście już okazję grać nowy materiał na koncertach?

Zagraliśmy dwa utwory na kilku koncertach, ale doszliśmy do wniosku, że poczekamy, aż nowy materiał ukaże się oficjalnie i wtedy będziemy go promować na koncertach z pełnym zaangażowaniem. Przed wejściem do studia skończyliśmy koncertową promocję pierwszej płyty i teraz zabieramy się do ustalania koncertów i wydarzeń promujących Zmowę Milczenia.

Jakieś daty już macie zaklepane? Planujecie dużą trasę po premierze?

Na pewno będziemy zaczynać od rodzimego miasta, czyli Krakowa. Planujemy rozpoczęcie koncertowej promocji od dużego wydarzenia, jakim będzie, zapoczątkowany przez nas, „Women Metal Show”. Będzie to już trzecia edycja koncertów pod tym właśnie szyldem. To świetna okazja, żeby rozpocząć koncerty z nowym materiałem. Oczywiście będzie nas też można zobaczyć na pojedynczych koncertach, najpierw w południowej Polsce, a potem w całym kraju, tak jak miało to miejsce przy promocji poprzedniego krążka. Wszelkie informację dotyczące koncertów niebawem ukażą się na naszej stronie Facebookowej.

O koncertach jeszcze porozmawiamy, ale wróćmy na chwilę do płyty – łatwiej się nagrywa debiut, gdy wszystko jest nowe, świeże czy drugą płytę, gdy jednak świadomość, umiejętności i doświadczenie są dużo wyższe?

Pytasz o syndrom drugiej płyty (śmiech)? Myślę, że drugi krążek zawsze pokazuje, w którym kierunku zespół zmierza. Zawsze jest porównywany ze swoim poprzednikiem i chyba też ważny dla fanów.

W pewien sposób buduje zaufanie i w dużej mierze pozwala na ukształtowanie własnego stylu zespołu. Nikt, kto oczekuje nowego materiału, nie chce się rozczarować, więc mam nadzieję, że nasz album nie będzie powodem do takich odczuć.

Z perspektywy czasu (krótkiego, ale jednak) – jesteście zadowoleni w stu procentach z tego, co udało Wam się stworzyć czy jednak jest coś, co chcielibyście poprawić?

Powinienem powiedzieć, że zawsze można coś poprawić… ale tak nie powiem (śmiech). Jesteśmy zadowoleni w stu procentach z nowej płyty, zarówno muzycznie, jak i od strony technicznej i brzmieniowej. Podczas rozmów na temat ewentualnych poprawek doszliśmy do jednogłośnej decyzji, że jest to album kompletny pod każdym względem. Wydawało nam się, że w niektórych momentach możemy coś dodać, urozmaicić, a potem okazywało się, że jedna kropla może przelać czarę. Kilka rzeczy zostało wręcz odjętych po studyjnej konfrontacji. Jesteśmy zadowoleni z końcowego efektu.

Sami wydajecie płytę?

Tak. Kolejny raz podejmujemy to wyzwanie. Bardzo nam odpowiada taka forma, dlatego że nikt nie wywiera na nas presji związanych z terminami czy muzyczną stroną zespołu. Co prawda mieliśmy oferty kontraktowe, ale były albo absurdalne, albo za bardzo chciano ingerować w stronę muzyczną zespołu. Wiadomo, że muzyka metalowa w dzisiejszych czasach nie jest dochodowym zajęciem, a jeśli już takim się stanie, to jestem zdania, że uda się to bez pomocy kogoś z zewnątrz. Oczywiście, że musimy polegać na firmach zajmujących się np. dystrybucją, ale to już nie ma wpływu na proces twórczy zespołu.

Co jest najtrudniejsze w tej „niemuzycznej” części prowadzenia zespołu?

To co chyba dotyka wszystkich w dzisiejszym społeczeństwie – brak czasu. Nie chodzi mi o funkcjonowanie zespołu, ale o to, co wiąże się ze wszystkim, żeby zespół był aktywny i rozpoznawalny. Odpowiednia promocja, terminy koncertów, setki telefonów, które trzeba wykonać do różnych instytucji czy prace związane z samym wizerunkiem zespołu: banery na scenę, auto na koncerty i sprawy logistyczne. Zajmujemy się tym sami i nie ukrywam, że mamy coraz więcej na głowie i chętnie widzielibyśmy kogoś w roli menagera z zewnątrz.

Wspomniałeś, że dwa numery już graliście na koncertach. Jak sprawdza się nowy materiał na żywo?

Zagraliśmy akurat dwa bardzo żywiołowe utwory i zostały przyjęte bardzo entuzjastycznie. Wszyscy, którzy widzieli nas na żywo na scenie, wiedzą o tym, że bardzo entuzjastycznie również podchodzimy do wykonywania swoich kompozycji, więc zabawa była przednia.

Wolicie pracę twórczą w studio lub w salce prób – czy koncerty?

Wszystko ma swoje miejsce i czas. Kiedy jesteśmy w studio, staramy się być maksymalnie przygotowani i skoncentrowani na nagraniach. Studio to raczej typowe rzemiosło, praca, efekt finalny. Proces twórczy to coś bardzo fajnego, ale w naszym przypadku raczej indywidualna sprawa poszczególnych muzyków. Genialny jest moment dzielenia się pomysłami z resztą zespołu i oczekiwanie akceptacji z poziomu przyjaciół. Koncerty to zdecydowanie najmilsza sprawa w naszym zespole. Uwielbiamy ruch na scenie i żywiołowość, którą przekazujemy fanom pod sceną. Zawsze dajemy z siebie maksimum i nigdy nie odpuszczamy. Zawsze na scenę wychodzimy w dobrym nastroju i schodzimy z niej w jeszcze lepszym.

Premiera dziesiątego września – planujecie jakieś szczególne wydarzenie?

Od dwóch tygodni album jest promowany przez teledysk do utworu Tyran. Na pewno będzie nas można usłyszeć w kilku rozgłośniach radiowych. Rozdamy pewną ilość darmowych płyt. Myślę, że właśnie „Women Metal Show vol3” będzie takim prawdziwym początkiem promocji nowego materiału. Póki co promujemy klip i przygotowujemy się do nagrania drugiego z trzech teledysków do nadchodzącego albumu.

rozmawiał Bartek Szlapa