Trudno powiedzieć, o jakiej porze roku blues brzmi najlepiej. Do jesieni zdaje się jednak pasować idealnie. Nie bez przyczyny właśnie ostatni kwartał roku z reguły pęcznieje od większych i mniejszych wydarzeń na bluesie wyrosłych i nim oddychających. Nie inaczej będzie w Krakowie. Nie inaczej…. choć tak naprawdę inaczej. Ale po kolei. 16 września w Mile Stone Jazz Club wystąpi duet niezwykły, choć przecież zwyczajny, akustyczny. Pozornie.
Przez lata przyzwyczailiśmy się do intensywności i różnorodności kolejnych emanacji Ryszarda „Tymona” Tymańskiego. Artysta to bowiem prawdziwie nieprzeciętny i wyjątkowy, o wyrazistym, autorskim języku – tak muzycznym, jak i lirycznym, słownym. Rdzennie jest przecież Tymański muzykiem jazzowym, kontrabasistą i liderem legendarnej Miłości, składu bardziej galaktycznego niż Real Madryt. Od tych czasów minęło wprawdzie wiele lat, ale artysta nie próżnował, nagrywając płyty jazzowe (Tymański Yass Ensemble, NRD), rockowe (Czan), jazzowo-pastiszowe (Kury), eksperymentalno-hiphopowe (Kury & DJ Scissorkicks), psychodeliczno-bigbeatowe (Trupy), rockowo-pastiszowe (Transistors) i nie-wiadomo-jakie, co bynajmniej nie stanowi na tych łamach sformułowania negatywnego (The Users), od czasu do czasu chwytając się synchronicznie reggae i muzyki biesiadnej. Zjawiskiem wyjątkowym jest fakt, iż przy tej z trudem mierzalnej mnogości znakomita większość produkcji Tymańskiego do muzyka doskonała i dobra. Płyty Miłości, podobnie jak słynny „P.O.L.O.V.I.R.U.S.” Kur to pozycje dziś już klasyczne w pełnym tego słowa znaczeniu, a więc – wchodzące w skład swoistego alfabetu muzyki popularnej jako takiej. A przecież to zaledwie drobny fragment jego dorobku! Od 1992 roku, kiedy albumem self-titled zadebiutowała Miłość, mieliśmy po drodze błyskotliwy „Songs for Genpo” Trupów, gęstą jak smoła „Samsarę” Czanu, głośne „Wesele” Transistors oraz dwie fenomenalne płyty koncertowe: „Sport i religia” NRD oraz „Nie idź do pracy” The Users. Działo się.
Jest Tymański postacią tak intensywną i charyzmatyczną, że momentami łatwo zapomnieć, że czeka nas po pierwsze – nie koncert solowy, a koncert duetu, a po drugie – duetu, w którym główniejszą z sił sprawczych nie jest wcale autor wiekopomnych słów „każde zwierzę koi dotyk”, a jego równoważnik. Roman Puchowski, starszy o dwa lata od swojego vis-a-vis to założyciel i lider zespołu Von Zeit, kompozytor, tekściarz, wokalista, ale przede wszystkim – gitarzysta i bluesman pełną gębą, który zgłębiwszy tę muzykę od podszewki, studiując nagrania klasyków, przez lata kariery dorobił się statusu pozwalającego mu na współpracę z takimi muzykami, jak Keith Dunne czy Nick Katzman. Co ciekawe, zapalnikiem współpracy obu muzyków była fascynacja Republiką, których utwory zdarzało się grywać Von Zeitowi – z gościnnym udziałem Tymańskiego właśnie. Kooperacja sceniczna przerodziła się niebawem w kooperację wydawniczą, gdy Biodro Records, wytwórnia Tymona, wzięła Von Zeit pod swoje skrzydła, wypuszczając na rynek DVD „Halucynacje Hrabiego Von Zeit” oraz dwupłytowy album „Ocieramy się”.
Nie oznacza to bynajmniej, że na scenę Mile Stone Jazz Club wyjdą bluesman i nie-bluesman.
„Romek to artysta bardziej wszechstronny, niż by się wydawało”, mówi Tymański. „Choć jego background jest bluesowy, to jest w nim i ragtime, i swing, i alternatywa. Czasem jego muzyka przypomina muzykę Becka. To artysta otwarty, nie czuję z nim zamknięcia. Nasza propozycja jest różnorodna”. Samego Tymańskiego o bluesmaństwo posądzić trudno. „Nie staje mi na hasło ‚blues’”, przyznaje z rozbrajającym uśmiechem. „Wymiotuję bluesem. Dobry blues kojarzy mi się ze Screamin’ Jay Hawkinsem, Johnem Lee Hookerem, Cpt. Beefheartem. Taki blues chętnie znoszę, to mnie ekscytuje. Cały styl jest dla mnie nie do przyjęcia. Jestem podekscytowany takimi tematami jak stary blues z Delty, ale jest blues i blues”.
Co czeka nas zatem 16 września w Mile Stone? Wielka, bluesopodobna erupcja we wszelkich kierunkach? Czy raczej wieczór korzenny, przepełniony zapachem bawełny i ciepłym, wilgotnym wiatrem znad Missisipi? To wiedzą chyba tylko panowie Tymański i Puchowski. Oraz może jeszcze czuwające milcząco nad nimi czarnoskóre duchy Delty.
Kuba Sieńczyk (Uda)
TYMON TYMAŃSKI & ROMEK PUCHOWSKI
MILE STONE JAZZ CLUB
Ul. Nadwiślańska 6, Hotel “Qubus”
16 IX 2011, 20:00
Bilety: 30 zł / 20 zł (dla fanów KSM i SJC)
Support: Monkey Businness + Straight Jack Cat