Po zawadiackim debiucie i fenomenalnie przyjętym albumie Będą bić! (nagrodzonym między innymi Paszportem Polityki) członkowie Zbuntowanej Orkiestry Podwórkowej Hańba! dochodzą w swojej twórczości do momentu, o który pytano ich niemal od początku istnienia – rok 1939. Tak zresztą –minimalizując formę przy jednoczesnej maksymalizacji treści – zatytułowana jest ich najnowsza, pięcioutworowa EPka: 1939. Apetyty po poprzednich wydawnictwach zespołu rozbudzone były bardzo mocno, toteż najpierw przychodzi rozczarowanie, że to tylko pięć utworów. Może obawiali się, że nie zdążą z pełnym albumem czując, że zaraz wydarzy się coś, co na wiele pokoleń zmieni losy świata? Nie tyle nawet czując, co już wiedząc, bo przecież już Płyną okręty z uchodźcami dla których nigdzie nie ma miejsc (coś wam to przypomina?), u nas głosy, że Polska silna i szczęśliwa i tylko kolonii jej brakuje, niebieskoocy blondyni już łowy rozpoczęli… A więc wojna!
Muzycznie – wiadomo, nadal mamy do czynienia ze zbuntowaną orkiestrą podwórkową, mimo, że nie ma już tego dookreślenia w nazwie formacji. Jest szybko, ostro, konkretnie, bez zbędnych fajerwerków. Najbardziej na wyobraźnię działają utwory Łowy i Praczki, w których to utworach zespół wspomogły, użyczając głosów, Kasia Kapela i Zosia Zembrzuska, na co dzień tworzące trio Sutari (razem z Basią Songin, której gra na skrzypcach również pojawia się na 1939). Ciepłe, miłe i zupełnie niepunkowe głosy odwracają na chwilę uwagę od treści, które wyśpiewują, ale jak już do człowieka dotrą słowa, to ich moc jest podwójna. Podziwiam konsekwencję Hańby!, mogłoby się przecież wydawać, że to formuła, która szybko się wyczerpie, a tymczasem nadal to działa, i to coraz mocniej. Bo, o ile utwory z gościnnym udziałem Sutari intrygują, bo są czymś nowym, o tyle pozostałe trzy numery to rozwinięcie tego, co usłyszeliśmy na poprzednim albumie – pełne energii, i gniewu punkowe petardy.
Rok temu, przy okazji nominacji płyty Będą Bić! do GaMy – nagrody Gazety Magnetofonowej za płytę roku, mówiłem o tym, że teksty na płycie są jeszcze bardziej przerażające w swej aktualności, i że już boję się ich następnego albumu. Dziś okazuje się jak słuszny był to lęk. Materiał zawarty na 1939 niesie tak wielki ciężar emocjonalny, że nie sposób wyobrazić sobie pełnej płyty. Mija więc rozczarowanie ilością utworów, bo jakość, a nie ilość się liczy. Gdyby się tak nad tym głębiej zastanowić to wszystkim życzyłbym świata, w którym punkowe bandy nie będą miały o czym śpiewać, nawet te korzystające z tekstów sprzed niemal wieku.
Albumu można posłuchać tutaj, ale polecamy go nabyć, o tutaj.