Jak wiadomo, tłumaczenie poczytnego artykułu z zagranicy to łatwy i przyjemny sposób na zwiększenie oglądalności serwisu. Tak było w przypadku Listu otwartego do klubów wykorzystujących muzyków autorstwa Dave’a Goldberga, który to wywołał na tyle dużo szumu, że linkował do niego sam Michał Wiśniewski (pozdrawiamy). Mamy nadzieję, że będzie tak i teraz, bo po pierwsze lubimy, gdy nas czytacie, a po drugie dzisiejszy artykuł to zbiór kilku obserwacji tak prostych, jak – w naszym odczuciu – prawdziwych. Na co dzień wszyscy narzekają, jak to źle dookoła. Może zamiast narzekać… A co tam. Nie uprzedzajmy faktów. Zapraszamy do lektury.
1. Twoja kapela jest do dupy
Może po prostu nie jesteście tacy dobrzy. Sorry. Większość kapel nie jest. Większość chodzi z głową w chmurach i spędza więcej czasu na użalaniu się nad sytuacją na rynku niż na próbach, doskonaląc swój warsztat. Najpierw musicie być dobrzy. Nagrywajcie próby i koncerty. Uwielbiasz słuchać własnych nagrań? Nie? To dlaczego sądzisz, że spodobają się innym?
Spotykałem zespoły, które słuchając swoich koncertów nagranych ze stołu, potrafią usłyszeć, jak beznadziejnie brzmią – jak wokal fałszuje, jak basista nie trafia w punkt, jak harmonie nie współbrzmią. Ale nadal twierdzą, że to wina złego miksu. Smutne. Weź się w garść. Poświęcaj dwa razy więcej czasu na próby i na samodzielne ćwiczenia w domu.
Jeśli jesteś do bani, to nie zasługujesz, aby ludzie płacili za Twój koncert. Prosta odpowiedź na wszelkie narzekania muzyków, którzy uważają, że za mało zarabiają na koncertach. Prawdopodobnie nie zarabiacie, bo nie zasługujecie na to, aby Wam płacić.
Przestań więc zmuszać do płacenia za Twój beznadziejny koncert.
Jeśli skasujecie 20 złotych za koncert, który położycie i tym samym udowodnicie, że zmarnowałem kasę, to nie spodziewajcie się, że kiedykolwiek zapłacę ponownie.
Ludzie mówią mi, że nie cierpią muzyki na żywo. Dla mnie to cios prosto w serce. Chodzenie na koncerty może dostarczyć duchowych przeżyć. Niestety, aż zbyt często staje się męczarnią, ciężarem lub, w najlżejszym przypadku, zwykłą uprzejmością. A to wszystko dlatego, że zespoły nie biorą występów na poważnie i nie poświęcają wystarczająco dużo czasu na próby.
2. Grasz koncerty zbyt często
Nawet gdyby Twój ulubiony zespół grał w Twoim mieście co tydzień, nie chodziłbyś ciągle na jego koncerty. Nie byłby to dla Ciebie żaden priorytet, bo „przecież zawsze możesz zobaczyć ich za tydzień”.
Jeśli jesteś dobry, to ustal rozsądną cenę biletu, a ludzie chętnie zapłacą!
Ale nie rób koncertów zbyt często.
Myślę, że wystarczy jeden duży koncert raz na 6-8 tygodni. Daje to odpowiednio dużo czasu na promocję i na to, żeby ludzie o nim mówili.
3. Grasz zwykły koncert zamiast WYDARZENIA
Czegokolwiek byś nie wymyślił i tak nie sprawisz, że dziennikarz zainteresuje się zwykłym koncertem w środę, na którym po prostu wystąpią 4 zespoły. Każdy Twój koncert powinien być WYDARZENIEM. Nadaj mu nazwę i wymyśl ciekawą oprawę czy otoczkę wokół niego. Niech ludzie się zainteresują, spraw, żeby było o nim głośno.
Gdy mieszkałem w Minneapolis, kiedyś organizowałem koncert pod tajemniczym tytułem „Kolejność nieznana”. Sprowadziłem 3 zespoły (w tym jeden mój) – żadnemu z nich nigdy wcześniej nie udało się zapełnić legendarnego Varsity Theater (pojemność – 800 osób). Cały pomysł polegał na tym, że na 10 minut przed rozpoczęciem pierwszego koncertu konferansjer wyciągał los z kapelusza z nazwą zespołu, tym samym ogłaszając pierwszego wykonawcę. Nikt (nawet zespoły!) nie wiedział, jaka będzie ostateczna kolejność. Drugi zespół został wybrany po koncercie pierwszego w ten sam sposób.
Celem było zgromadzenie wszystkich widzów już na samym początku oraz pewnego rodzaju egalitaryzm pośród wykonawców – żadnych gwiazd ani supportów. Koncert został wyprzedany 10 minut po otworzeniu bram, zabrakło wejściówek dla ponad 200 osób.
4. Nie robisz przedsprzedaży
Zawsze staraj się sprzedawać bilety w przedsprzedaży, tym samym zachęcając ludzi do zadeklarowania się. Jeśli pozwoli na to układ z klubem, ustal w przedsprzedaży niższą cenę. Jeżeli masz możliwość wydrukowania biletów z prawdziwego zdarzenia, to zrób to i przy okazji poproś o pomoc w dystrybucji lokalne sklepy muzyczne. Możliwość pójścia do sklepu i zakupienia biletów na Twój koncert to fajna sprawa dla potencjalnych słuchaczy. Nigdy nie płać za swój koncert! Uważaj na współpracę z promotorami, którzy dają Ci 50 biletów do sprzedania, a za resztę której nie uda Ci się sprzedać każą Ci płacić z własnej kieszeni. Czym innym jest współpraca z organizatorem, aby jak najlepiej wypromować koncert, a czym innym wykorzystywanie!
5. Uważasz, że promocja to działka klubu
Wiele zespołów uważa, że to po stronie klubu leży odpowiedzialność za całość promocji. To, że Twój event znajdzie się w rozpisce koncertowej znanego klubu, nie znaczy, że automatycznie pojawią się na nim tłumy. Nie możesz oczekiwać, że lokal będzie promował każdy koncert – mają ich za dużo! Jeżeli każdego wieczora grają 4 kapele, przez 6 dni w tygodniu, daje to łącznie 24 zespoły (albo 6 eventów) na tydzień! Tak jak Twoi fani (nawet ci najwierniejsi) nie będą przychodzić na Twój koncert co tydzień, tak stali bywalcy klubu nie przesiadują tam przez sześć wieczorów każdego tygodnia. Nawet nie przez trzy.
Poza tym, kluby największą wagę przykładają do promocji wydarzeń, co do których są pewni, że ściągną ludzi, a tym samym wygenerują duży zysk. Jeżeli grasz w zespole, który nie jest jeszcze zbyt znany i nie jest magnesem przyciągającym ludzi, to dlaczego mają promować akurat Twój koncert? Wystarczy jedno granie, na którym klub będzie zapełniony po same drzwi, aby następnym razem poświęcili więcej czasu promocji właśnie na Twoje wydarzenie – może wspomną o nim na Facebooku?
6. Polegasz wyłącznie na Facebooku
Ludzie są zmęczeni ilością wydarzeń na Facebooku. Dostają zbyt dużo zaproszeń od znajomych, z którymi od dawna nie utrzymują już kontaktu. Oczywiście, Facebook to bardzo dobre narzędzie do promocji, ale NIE MOŻESZ SIĘ OGRANICZAĆ TYLKO DO NIEGO! Promocja musi działać na wszystkich polach: media społecznościowe, ulotki, prasa, plakaty, radio, sponsorzy (lokalne winiarnie lub browary to bardzo dobry cel). Zaproszenie wszystkich znajomych na fejsie to tylko pierwszy krok.
Wydrukuj fizyczne materiały promocyjne, np. ulotki czy plakaty. Żyjemy w świecie, w którym wszystko dzieje się w internecie. Dostanie zaproszenia w formie ulotki może być miłą niespodzianką i zaskoczeniem, zwłaszcza gdy da Ci ją Twój znajomy.
7. Nie wychodzisz do świata
Gdy zbliża się termin Twojego koncertu, zacznij częściej wychodzić na miasto. Wpadaj na małe i duże koncerty w okolicy, imprezy, urodziny, na które normalnie byś nie poszedł. Cokolwiek. Po prostu wyjdź i rozmawiaj z ludźmi. Pomiędzy słowami „wyda się” że jesteś muzykiem (a jeśli Cię już znają, to zapytają kiedy następny koncert), a przy okazji możesz dać im ulotkę i osobiście zaprosić.
Nie czaj się z tym za bardzo. Da się to zrobić w normalny sposób w zwykłej rozmowie. Osobiste zaproszenie jest nieporównywalnie bardziej efektywne niż na Facebooku. Dobrze wyglądająca ulotka też zadziała na Twoją korzyść. Na kilka dni przed koncertem możesz się im przypomnieć na Facebooku, smsem, mailem czy nawet telefonicznie – i nie będzie to dziwnie wyglądało!
Krok pierwszy mówi, że najpierw trzeba być dobrym. Ale jeśli jesteś już dobry, to niewątpliwie zasługujeszm aby wyprzedawać koncerty! Oby te 7 kroków przybliżyło Cię do pełnowymiarowej kariery muzyka!
Oryginalny tekst można przeczytać tutaj. Autorem jest Ari Herstand – pochodzący z Los Angeles muzyk, który ma na swoim koncie ponad 550 koncertów. Prowadzi bloga Ari’s Take.
Tłumaczenie: Mike Młynarczyk