Dziewiętnastego grudnia 2013 roku ukazał się klip dżindżer projekt pod tytułem krakow. A że premierze tej patronowaliśmy, postanowiliśmy porozmawiać z zespołem. Nie tylko o klipie. Bo, nie da się ukryć, z Kamilą i Filipem, stanowiących trzon grupy, jest o czym rozmawiać. Jeśli myślicie, że ograniczają się tylko do beztroskiego, funkującego grania – zapraszamy do lektury. A kto nie widział klipu, o którym mowa – szybko nadrabiajcie braki!

[youtube_sc url=”http://www.youtube.com/watch?v=X9i3XXeUyXs”]

W ostatnim czasie nakręciliście klip pt. krakow. Czyj to był pomysł i czym inspirowaliście się przy jego tworzeniu?

Kamila Boruc: Pomysł na samym wstępie był mój. Inspirowany kilkoma „wyspowymi” artystami i tym, jak tam są tworzone klipy – jeżeli chodzi o samą stylistykę obrazu. Pomyślałam, że rzeczywiście można zrobić coś takiego w Polsce. Niewielu artystów robi rzeczy tak delikatne, w ten sposób nagrywane. Choć moda na tego typu klipy powoli tu przychodzi. Od lat zachwycamy się taką stylistyką, a nikt do tej pory nie zrobił tego bezpośrednio, po prostu, bo tak. A jeżeli chodzi o samą historię i fabułę, to myślę, że inspirowało nas życie (śmiech).

A jak wyglądały przygotowania? Czy to był długotrwały proces?

Kamila: Nie, to było raczej bardzo spontaniczne. Wcześniej spisałam sobie tylko prowizoryczny scenariusz, parę miejsc, które można byłoby szybko przejechać i nagrać do statycznych przebitek. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, gdy zdecydowaliśmy, że spróbujemy namówić Magdę „Nishe” Lutek  – fotografkę, do tego, żeby chwyciła za swój nowy aparat i spróbowała zrobić obrazy ruchome. Łącznie przygotowania i zbieranie pomysłów trwały jeden wieczór, podczas którego przegadaliśmy wszystko przy winie, po czym przyjechała do nas na weekend i nagraliśmy to przez piątek, sobotę i niedzielę.

Kto zajął się montowaniem klipu? I skąd akurat ten wybór?

Filip Pietrek: W tej kwestii nie mieliśmy kompletnie żadnych wątpliwości. Klip montowała Natalka Olszańska z Visual Listening, działającego przy Krakowskiej Scenie Muzycznej. Więc z jednej strony mieliśmy ekipę bardzo sprawdzoną, z drugiej dla każdego z nas ten klip był czymś nowym. Magda nigdy wcześniej nie nakręciła tak wielu scen ruchomych, wcześniej tylko bawiła się z wideo. A Natalka zajmowała się głównie montowaniem wideo z koncertów lub klipów w mniejszym stopniu opartych na opowiadaniu historii. Mocno uwierzyliśmy, że praca zespołowa to jest świetny patent. Dobieraliśmy odpowiednich ludzi, którzy czują to, co robią i daliśmy im swobodę artystyczną – zarówno muzykom, jak i osobom odpowiedzialnym za obraz.

Kamila: Ekipa była czteroosobowa, więc w dalszym ciągu niewielka. Taka w sam raz. Przy samym kręceniu non stop jeździliśmy tylko we trójkę – ja, Filip i Magda. Nie było nikogo więcej na planie. No, oprócz kota. Bardzo sobie cenię takie malutkie grona i współpracę w takich małych ekipach.

Treścią klipu jest miłość. Ludzie z pozoru bardzo sobie bliscy, ale jednak coś się między nimi psuje. Co moglibyście na ten temat powiedzieć?

Kamila: Zacznę od tego, że nie chodziło mi do końca o pokazanie miłości dwojga ludzi. Kiedy pisałam tekst i wymyśliłam sobie cały ten utwór, chodziło mi o coś zupełnie innego. Chciałam bardziej skupić się na tym, co chcę przekazać przez EPkę i cały mini koncept-album – na mieście i na Krakowie. Bardziej chodziło mi o pokazanie czegoś takiego troszeczkę niepokojącego i toksycznego, jakiejś dziwnej relacji człowieka z miastem. Człowiek ten nie może się od miasta uwolnić, chciałby z niego wyjechać i nie angażować się w to wszystko, co się dzieje, nie szukać sobie pracy tu, tylko gdzie indziej i nie powtarzać sobie „coś cię jednak tu trzyma” – bo wcale tak nie jest. O tym miało być. Potem stwierdziliśmy, że skoro już będziemy mieli teledysk, to jednak chcieliśmy, żeby to miało takie troszeczkę komercyjne zacięcie, więc w jaki sposób nie pokazać tego, jeśli nie za pomocą metafory kobiety i mężczyzny? Proste i łatwe w przekazie, choć niekoniecznie naprowadzi na ten pierwszy zamysł. Jestem świadoma, że nikt, albo bardzo mało osób będzie to w ten sposób odbierało. Może kiedy ukaże się koncept-album, stanie się to bardziej czytelne i oczywiste.

W lipcu ubiegłego roku wydaliście swój pierwszy klip, który został utrzymany w nieco innej konwencji niż krakow. Z czego wynika ta zmiana? I dlaczego poszła właśnie w takim kierunku?

Filip: Ta zmiana wynika z wielu czynników. Pierwsza sprawa jest taka, że four a.m., czyli ten lipcowy numer, nie powinien być traktowany w żadnym kontekście. On był po prostu pojedynczym singlem, który nie znajdzie się na żadnej płycie. Chcieliśmy dać ludziom numer do zabawy.

Kamila: Za pomocą prostego tekstu, muzyki, kawałek odwołuje się do przełomu lat 80. i 90., do disco, kiczowatego i spontanicznego.

Filip: Natomiast nad nowymi numerami, z których krakow jest pierwszym opublikowanym, czuwa pewien konceptualny duch. Teledysk zapowiada wydawnictwo quicktrip to the radio, czyli naszą pięcionumerową EPkę, która ukaże się w 2014 roku. Będzie ona opowiadała o podróży z miasta do miasta. Kraków jest jednym z przystanków. Wszystkie miasta, które pojawią się w tej EPce, są związane z jakimiś naszymi wspomnieniami i są dla nas dwojga, ale też dla naszego zespołu istotne, łączą się z jakimiś emocjami. W przypadku Krakowa, są to emocje dosyć ciężkie, dziwne i niejednoznaczne. Ale będą też bardziej radosne numery. Natomiast zmiana stylistyki muzycznej wynika po prostu z tego, że artystycznie dojrzewamy i próbujemy eksperymentować w trochę innych kierunkach niż to, do czego przyzwyczailiśmy ludzi. Ja jestem z tej ewolucji ogromnie zadowolony i chciałbym, żeby ona szła dalej.

A teraz z trochę inne strony. Prowadzicie bloga Studio 29/2. Do tej pory kręcił się on wokół Waszego klimatycznego mieszkania, które niedawno jednak opuściliście. Co dalej z blogiem?

Filip: Nazwa bloga pozostaje ta sama, adres korespondencyjny się zmienił. Może być tylko problem z tą koncepcją otwartego mieszkania dla wszystkich, z różnych logistycznych względów. Natomiast blog będzie działał dalej.

Wasza działalność jest dość wszechstronna. Wystarczy wspomnieć jeszcze Kraków kontra reszta świata.

Filip: Bardzo lubimy spotykać się z ludźmi przy kawuni i papierosku i gadać sobie o robieniu rzeczy. Stwierdziliśmy, że jest w Krakowie tylu ciekawych ludzi, tyle fajnych postaci, które zajmują się wszelkimi dziedzinami sztuki i nie-sztuki, a w ten sposób animują kulturę Krakowa, że grzechem byłoby tego nie nagrać. Jakiś czas temu skończyliśmy nagrywać pierwszy sezon, to było trzynaście odcinków. Naszymi gośćmi byli m.in. Adam Grzanka, Michał Rusinek, Robert Kasprzycki, czy Michał Wójcik z KSM-u.

Rozpoczęliśmy nowy rok 2014. Czy w związku z tym oprócz planów, o których już wspomnieliście, macie jakieś postanowienia noworoczne?

Filip: Tak, mamy przeczucie, że to będzie bardzo ważny rok. Dlatego, że po pierwsze planujemy wydanie quicktrip to the radio… I wypuszczenie w świat jeszcze minimum dwóch teledysków.

Kamila: Chcemy pograć nasze stare kawałki w nowych aranżach, chcemy odbyć dwie trasy koncertowe: jedną zaplanowana na przełom wiosny i lata, a następną – wrzesień-październik-listopad.

Filip: Jeśli wszystko dopniemy na ostatni guzik i włożymy w to odpowiednio dużo pracy, to będzie bardzo dobry rok.

Rozmawiała: Maria Kowal, studentka Zarządzania kulturą. Wywiad przeprowadzony w ramach współpracy KSM z Instytutem Kultury UJ.