Zbuntowana Orkiestra Podwórkowa Hańba! zakończyła swoją drugą Zbuntowaną Trasę Objazdową 28 listopada w klubie Kot Karola na krakowskim Kazimierzu. Jesienna trasa trwała od 4 października, a Hańba! przejechała w tym czasie pół Polski i zawitała do sąsiedniej Ostrawy. Inauguracja miała miejsce w Krakowie w klubie Piękny Pies, gdzie grupa zagrała świetny koncert z przyjaciółmi z krakowskiej sceny: Scotią Gilroy i Zbyszkiem Szwajdychem oraz Krakowskim Chórem Rewolucyjnym. Dalej Hańba! swoją osobówkę skierowała na zagraniczną Ostrawę i graniczny Cieszyn, później do centrum Polski, gdzie w Piotrkowie Trybunalskim wystąpiła z Unitraprodiż. Później była Łódź, niespodziewany i spontaniczny koncert na poznańskim Rozbracie, Wrocław, Szczecin i zakończenie w ojczystym Krakowie. Na finałowy koncert Hańba zaprosiła zespół Troty z Rzeszowa i Criminal Tango z Warszawy. Dość nietypowo, acz bardzo gościnnie, gospodarze otworzyli koncert i zagrali na scenie jako pierwsi.

Publiczność czekała na rozpoczęcie w sali barowej, kiedy niespodziewanie pojawiła się Zbuntowana Orkiestra i uliczną przyśpiewką zaprosiła na występ. Niezmiennie Hańba! i tym razem zaznaczyła swój podwórkowy charakter rodem z międzywojennej Polski. Ze względu na wybór miejsca, klimat tego koncertu był zdecydowanie inny od występu rozpoczynającego trasę w Pięknym Psie. Kot Karola, od kiedy zmienił lokalizację, stał się miejscem spotkań publiczności związanej z nurtem punkowym i to publiczność nadaje ton temu miejscu. Na nic się zdała spokojna i wysublimowana konferansjerka Ignacego, której nie sposób było usłyszeć w gwarnej piwnicy – Ignacy z pobłażliwym uśmiechem przekazał pałeczkę prowadzącego Andrzejowi. Hańba,Bernard Baran2 (2)Zwykle publiczność potrzebuje kilku kawałków, aby zagrzać się do tańca, ale nie tutaj – już przy trzecim utworze Gmachy, nawet nie nagranym jeszcze na żadnej płycie, sala tańczyła na całego, śpiewała i skandowała razem z muzykami. Krzyki przeplatały się z mocnym śpiewem, przestrojonym banjo, uderzeniami bębna i miarowym dźwiękiem tuby. Syrena wygrywana na grzebieniu, klezmerskie melodie klarnetu i szalona zabawa publiczności tworzyły gorącą i żywiołową atmosferę koncertu. Andrzej wbiegał z banjo w publiczność, która falowała w rytm muzyki w gorącej i wibrującej światłami reflektorów piwnicy. Zbuntowana Orkiestra zagrała świetne aranżacje wierszy poetów, m.in. Brzechwy i Tuwima, a także utwory własnego autorstwa inspirowane rzeczywistością i sloganami międzywojennej Polski: Cukier krzepi, Prosto w serce czy Narutowicz. Po bisach Hańba! zakończyła koncert ukłonem w stronę publiczności – utworem Spytaj milicjanta grupy Dezerter.

Buntowniczą i elektryzującą atmosferę kontynuowały Troty, z wesołą i kokieteryjną wokalistką na czele. Troty to Polka bez litości, żywiołowa i zadziorna. Grubo ciosane ludowe i punkowe teksty zakrapiane alkoholem, do tego banjo, tamburyn, śpiewny flet i perkusja w rytmie umpa umpa. Przy punkowych rytmach przeplatanych folklorem miejscowym i celtyckim, publiczność tańczyła solo i w parach. Wspólna zabawa rozgrzała nie tylko gości, ale i muzyków, czego dowodem jest perkusista, który zakończył koncert w samej bieliźnie.

Hańba,Bernard Baran2 (1)Przed północą scenę przejęła gangsterka ze stolicy – chłopcy z ferajny Grubego, czyli Criminal Tango. Podłoga lepka od piwa, pod stopami potłuczone szkło, a scenie stylowi chłopcy w ciemnych okularach.  Przy szalonych rytmach swinga, punk rocka i rockabilly, ochrypły wokal snuł opowieści o  ciemnych interesach w zadymionych spelunkach powojennej Warszawy, przelotnych miłostkach, zranionych sercach i życiu ulicy. Utwory mocno inspirowane są tekstami Stanisława Grzesiuka i przesiąknięte ówczesną atmosferą stolicy, natomiast ich brzmienie i stylowa nonszalancja przypominają warszawską Partię. Criminal Tango to ciekawe połączenie stylu bikiniarzy w klimacie powojennej Warszawy z mocniejszym, współczesnym brzmieniem. Muzycy byli świetni na scenie, bezpretensjonalni  i porywający.

Jednym elementem przeszkadzającym w odbiorze koncertu – tak Criminal Tango, jak i Trotów – było partyzanckie nagłośnienie. Być może ten element jest nieodłącznym elementem punkowych klubów, jednak wiele bym dała za to, aby tak nie było. Ostatecznie jednak wnętrze kociej piwnicy, wyklejone po sufit plakatami, było idealnym miejscem dla tego koncertu, głównie ze względu na swój klimat i charakter przywodzący na myśl miejsca towarzyskich i konspiracyjnych schadzek.

Troty, One Man PhotoSkład koncertu też nie był przypadkowy. Hańba!, Troty i Criminal Tango to zbiór oryginałów i świetnych muzyków, zestaw dobrany pod względem stylu, buntowniczych tekstów oraz muzyki nieszablonowej, odważnej i dalekiej od współczesnej mody. Cytując Hańbę: Proszę sobie wyobrazić, że punk rock nie powstaje na wyspach brytyjskich w latach siedemdziesiątych, lecz w międzywojennej Polsce. Podczas tego koncertu słowa te zyskały na autentyczności, atmosfera przeniosła nas w świat fikcji muzycznej, świat wyobrażony i urzeczywistniony przez artystów. I rzeczywiście, z łatwością można było sobie wyobrazić, że zbuntowany punk rock powstaje właśnie teraz, w tej dusznej i gwarnej piwnicy krakowskiego Kazimierza.

Zdjęcia wykonał Bernard Baran