Piątek, więc przed wami kolejna odsłona cyklu Jak brzmi moja płyta?. Tym razem nasi specjaliści posłuchali utworu First Lover popełnionego przez uroczych chłopców z kolektywu Romantic Fellas. Numer pochodzi z zeszłorocznego albumu zatytułowanego [ How To Be Romantic ], a my polecamy wybrać się na ich koncert. Jeżeli jesteś przedstawicielką płci pięknej i masz fajną piżamkę to najbliższy ich koncert, specjalnie dla Ciebie, już ósmego marca. Tutaj szczegóły dotyczące tego wydarzenia, a tymczasem posłuchajmy i oddajmy głos specjalistom.


[bandcamp width=100% height=120 album=2951770606 size=large bgcol=ffffff linkcol=0687f5 tracklist=false artwork=small track=2137110072]

Alexander Čerevka (Slnko Records, LALA Slovak Music Export)

Podoba mi się groove tego numeru, taki w stylu r’n’b, niemal jazzowy. Podobają mi się też harmonie wokali. Nie podoba mi się za to sama nazwa zespołu, ale jest to wyjątkowo subiektywna i, koniec końców, nie najważniejsza rzecz. Muzyka jest najważniejsza. Odwiedziłem ich fanpage i wygląda na to, że dbają o spójny wizerunek.

Boyan Boiadjiev (freelancer, pracował między innymi przy koncertach Stinga, Roxette, Judas Priest, Rogera Watersa…)

Numer natychmiast przywołuje atmosferę prosto z lat 60. z filmów o Bondzie. Harmonia jest dość prosta, ale słuchacza atakuje od razu ten osobliwy akord, żeby podpowiedzieć, że nie ma się tutaj jednak do czynienia z czymś „standardowym”. Świetna linia basu tworzy solidny fundament piosenki pokazując podejście pełne luzu, ale jest też groove. Rozwinięcie, które następuje po pierwszym refrenie, taki dźwiękowy kalejdoskop, dodaje świeżości i rozkręca numer. Wpływy, które wyłapałem przeniosły mnie w czasie do funkowych i soulowych rzeczy z lat 60. i 70.. Niektóre angielskie spółgłoski mogłyby być bardziej dopracowane, to „r” bywa podchwytliwe, ale najlepiej jest odpuścić i pozwolić Romantic Fellas robić to co robią. Trzymam kciuki!

Jake Beaumont – Nesbitt (International Music Managers Forum)

Wokal wchodzi dopiero w 01:04, więc zdążyłem się już znudzić do tego momentu. Podobają mi się te syntetyczne dźwięki rodem z science fiction, z klimatem z lat 40. ubiegłego wieku. Produkcja i aranżacja (poza tym nudnawym wstępem) jest bardzo dobra. Trochę przypomina mi Outkast: może nie So Fresh, So Clean czy Roses, ale coś  z albumów, z których pochodzą te numery. Nie tylko wokale mają coś wspólnego z Outkast, ale też ogólny klimat, duch numeru, a także użycie basu i klawiszy. Ale wokal przypomina to nagranie.

Kapela źle się nazywa, powinni to zmienić. Jest niby dowcipnie, ale nie śmiesznie i po pierwszej płycie już nie będzie pasować, zacznie ich to uwierać.

Zarówno tytuł utworu jak i nazwa kapeli pasują idealnie do brzmienia tego konkretnego numeru. Przyjemne i delikatne brzmienie, zwłaszcza na początku utworu, tworzy bardzo fajny klimat, jednak pod koniec trochę się dłuży.


A wam jak się podoba ten numer?

Jeżeli chcecie, aby to wasz numer znalazł się w kolejnym odcinku, to śmiało, piszcie. Tutaj znajdziecie szczegóły.