O dubstepie słyszał chyba każdy – jest to też i muzyka, której zwyczajnie trudno nie usłyszeć, chce się tego czy nie – ale czy obiła Wam się o uszy melodia dubstopu? Ano właśnie. Tymczasem, trochę niespodziewanie, urosła nam ona pod samym nosem, w Krakowie.

Diamond to efekt współpracy dwóch dżentelmanów. Marcina Gągolę możecie kojarzyć z Neal Cassady and Fabulous Ensemble albo Constant Sunset, Roberta Jabłońskiego – z projektu Raja Blah. Ten drugi w Dubstopie odpowiada za teksty, ten pierwszy – za muzykę. I to właśnie słowami tego ostatniego podeprzemy się, by opisać projekt, jaki panowie wykolaborowali: Jeśli już trzeba zgatunkować Dubstop to będzie to brzmiało mniej więcej jako: elektro funky hip hop songs – ciężko jest jednak określić jednoznaczny gatunek (…). Nie było jakiegoś założenia co do gatunku czy tematu, Robert przychodził do studia w samo południe, piliśmy kawę i jedliśmy słodycze (za rogiem jestœświetna cukiernia), a reszta zależała od nastroju, pogody, cholera wie czego. Na pewno jest to elektronika; w tamtym czasie Taktik studio działało w małym pomieszczeniu, gdzie instrumenty akustyczne sprawiały najwięcej problemu. A funky … to zasługa Boney M. i Polo Mattei.

Brzmi zachęcająco? A zatem od słów do czynów, klikamy w Diamond i pozwalamy temu nieco sarkastycznemu podejściu do dubstepu wybrzmieć:

[youtube_sc url=”https://www.youtube.com/watch?v=fRmrFbP8f6g”]

I jak wrażenia? Ciut absurdalne i niejasne? Oby tak dalej. W końcu, jak stwierdził Marcin, na początku te utwory były traktowane przez nas raczej jako cośœ pomiędzy żartem a psychoterapią. Dubstopu nie wydaje żadna wytwórnia, a wszystko zostało zrobione zgodnie z własnym rytmem, nastrojem, akurat-tym-momentem. To muzyka z głębi trzewi cyfrowego potwora, jak śmieje się Martyna „Mii” Borecka, zajmująca się promocją projektu.

Fakt faktem – w sytuacji, kiedy w muzyce trudno już chyba znaleźć coś, czego nikt nigdy nie robił, a w zastraszającym wręcz tempie namnażają się zespoły grające dokładnie to samo, czasem pozostaje pójść w pastisz i tragikomedię. Dubstopowy projekt ze swoim przesłaniem nigdzie się nadmiernie nie spieszy, nie wykluczając jednocześnie żadnej możliwości. Jak dobrzy marketingowcy dawkują rozrywkę i stopniują napięcie. Kto wie, co dalej? Kolejne kawałki? Występy na żywo? Jak zawsze najlepiej śledzić ich fanpejdż na Facebooku i tylko czekać, aż kolejne ironiczne rytmy ujrzą światło dzienne.